poniedziałek, 30 grudnia 2013

Kolega (Jung Joon Young)

Z dedykacją dla Meeyku Yuhimo c: Endżoj!


  Właśnie zaczęła się pierwsza lekcja. Usiadłaś przy swoim stoliku, gdzie zawsze siedziałaś sama - to pozwalało ci się skupić na lekcji. Jako jedyna z klasy wolny czas spędzałaś sama. Tobie to nie przeszkadzało, co nie zmienia faktu, że czasami czułaś się samotna.
Nauczyciel wszedł do klasy i przywitał się z wami.
-Jak już wiecie, od dziś będziecie mieli nowego kolegę w klasie - na te słowa w pomieszczeniu zapanował lekki harmider - Cisza. Chłopak nazywa się Jung Joon-Young. Zaraz powinien przyjść.
Zastanawiałaś się jak będzie wyglądał wasz nowy "kolega". Z zamyślenia wyrwał cię dźwięk otwieranych drzwi. Do sali wszedł wysoki, szczupły chłopak o jasnej cerze. Stanął obok nauczyciela i przywitał się.
- Annyeong, jestem Jung Joon Young i od dziś będę chodził z wami do klasy. - ukłonił się lekko.
- Dobrze Joon, zaraz znajdziemy ci miejsce. - nauczyciel rozejrzał się po pomieszczeniu. Jego wzrok zatrzymał się na twojej ławce.
- Usiądziesz obok ____. Mam nadzieję że się polubicie.
Chłopak zajął wolne miejsce, nie odzywając się ani jednym słówkiem. Trochę cię to zirytowało, ale rozpoczęłaś rozmowę. Chciałaś się po prostu z nim zapoznać.
- Ammm... Dzień dobry? Miło mi cię poznać? - chłopak obrócił głowę i spojrzał w twoje oczy. Jego spojrzenie nie wyrażało żadnych emocji, jakby nic nie czuł.
-Cześć... - odpowiedział cicho, kierując wzrok z powrotem na nauczyciela. Po ciele przeszły ci ciarki. To było naprawdę coś dziwnego, jakbyś patrzała w oczy człowieka, który nie żył. Otrząsnęłaś się i postanowiłaś skupić się na lekcji.
Godzina minęła bardzo szybko. Zebrałaś swoje rzeczy i wrzuciłaś do torby, którą potem założyłaś na ramię i wyszłaś z klasy. Chłopak nagle gdzieś zniknął, jakby się po prostu rozpłynął. Wzruszyłaś ramionami i udałaś się do swojego miejsca, gdzie spędzałaś przerwy w samotności. Mała ławeczka przy szatniach w piwnicy zawsze stała pusta, lecz dziś ktoś na niej siedział. Podeszłaś bliżej i poznałaś, że to był ten nowy. Chłopak usłyszał cię i odwrócił się w twoją stronę.
-Emm... Mogę się dosiąść? - zaczęłaś z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Jeśli musisz... - odpowiedział oschle.
-Pfy! Co za tupet! - pomyślałaś, jednak po chwili zajęłaś miejsce obok niego.
-Skąd przyjechałeś? - zapytałaś po chwili.
-Nie twoja sprawa.
-Yah! Chciałam być tylko miła!
-Słuchaj, wiem, że nie masz znajomych i widzę, że starasz się zaprzyjaźnić ze mną, ale może ja nie chcę, pomyślałaś o tym?  Miał rację - nie miałaś nikogo, z kim mogłabyś porozmawiać jak z przyjacielem.
-A-ale... - nie wiedziałaś co powiedzieć, więc zamilkłaś. Spuściłaś głowę i oparłaś się o ścianę. Powstała niezręczna cisza.
-Długo będziesz jeszcze tu siedziała?
-To ty wpakowałeś się na moje miejsce.
-Twoje miejsce? Jakoś nie widzę żeby było gdzieś podpisane.
-To podnieś swoje szanowne cztery litery i się przekonaj. - chłopak uniósł jedną brew i wstał. Na ławce wyryto niewielki napis. Było to twoje imię, a w koło kilka serduszek. Na jego twarzy wypisane było zakłopotanie. Zachichotałaś cicho.
-To jeszcze nie powód żebym nie mógł tu siedzieć.
-Przecież nikt ci tego nie zabrania. - odpowiedziałaś rozbawiona. Chłopak usiadł z powrotem na miejsce.
-To powiesz coś o sobie? - zaczęłaś od nowa.
-Chodziłem wcześniej do prywatnej szkoły, zawsze byłem sam, nie miałem przyjaciół, a moja matka zmarła 2 lata temu. Coś jeszcze chcesz wiedzieć? - spojrzałaś na niego.
-Nie, ale wiem co czujesz. Ja całe życie byłam i jestem sama. Moja przyjaciółka, z którą przyjaźniłam się od dziecka wyjechała z rodzicami do innego miasta i już więcej jej nie widziałam. Moja matka zmarła na raka gdy miałam 6 lat. Wiem jak to jest być samotnym. - tym razem to on spojrzał na ciebie, jednak po chwili spuścił wzrok.
-Przepraszam, nie wiedziałem.
-To ja powinnam przeprosić, nie powinnam być taka wścibska i wypytywać się o wszystko.
-To może zaczniemy od początku? Jestem Joon, miło mi cię poznać - podał ci dłoń i uśmiechnął się.
-A ja ______ - odwzajemniłaś uśmiech. Przerwał wam dzwonek na lekcję. Szybko pobiegliście do klasy żeby się nie spóźnić. Dzień zleciał ci szybko. Joon mimo, że wygląda ponuro, jest naprawdę miłym i zabawnym chłopakiem. Co prawda trochę szorstko zaczął, lecz teraz wygląda na to, że cię polubił. Przez następny miesiąc codziennie spędzaliście razem przerwy, rozmawiając lub jedząc drugie śniadanie. Zauważyłaś, że gdy stoi sam jest ponury, lecz gdy tylko cię zobaczy promienieje radością. To miłe że ktoś na twój widok się cieszy. Ale i tobie, za każdym razem gdy widziałaś Joon'a, na usta cisnął ci się uśmiech. Całymi dniami myślałaś o nim. Czułaś do niego coś więcej niż tylko przyjaźń. 
Pewnego dnia chłopak zaprosił cię na spacer po parku. Była zima i wszystko wokół było przykryte białym puchem. Szliście ścieżką pomiędzy pięknie przystrojonymi śniegiem drzewami. Usiedliście na ławce aby odpocząć od marszu.
-Zima to moja ulubiona pora roku! Mimo, że jest tak zimno. - uśmiechnęłaś się i zaczęłaś pocierać dłonie. Joon objął cię ramieniem i delikatnie przyciągnął do siebie.
-Ja też lubię zimę. - odpowiedział chłopak. Siedzieliście w ciszy przez kilka minut, podziwiając uroki tej pory roku. 
-Może pójdziemy na lodowisko? - zaproponował
-A-ale nie umiem jeździć na łyżwach...
-Nauczę cię, to nie jest takie trudne - chłopak spojrzał na ciebie i uśmiechnął się. Wstaliście i ruszyliście na lodowisko, znajdujące się niedaleko parku. Na miejscu założyliście łyżwy i wyszliście na lodowisko. Ledwo mogłaś ustać i gdyby nie Joon upadłabyś nie raz. Już powoli łapałaś jak jeździć. Miałaś już powiedzieć, że się nauczyłaś, gdy nagle noga ci się poślizgnęła i upadłaś na chłopaka. Wasze twarze dzieliły centymetry. Spojrzałaś mu w oczy. Były prawie że czarne, porównując z twoimi. Szybko wstałaś z niego, pomagając mu wstać, ale los chciał inaczej i gdy chłopak wstał - ty upadłaś. Zaczęliście się śmiać. Podniosłaś się i zaczęłaś masować obolałe pośladki.
-Nie wiem jak ty, ale ja mam już dosyć lodowiska. - zaśmiałaś się, na co chłopak odpowiedział tym samym. Udaliście się do kawiarenki, żeby wypić coś ciepłego i się rozgrzać. Dochodziła godzina 17 i było już całkiem ciemno. Joon twierdził, że może ci się coś stać, więc uparł się, że cię odprowadzi. Staliście już pod twoim domem.
-Nawet nie wiesz jak świetnie się bawiłam! No, nie licząc tych wszystkich upadków na lodzie - zaśmiałaś się.
-Ja również dobrze się bawiłem. No i mam nadzieję, że będzie więcej takich wypadów.
-Oczywiście! - JoonYoung uśmiechnął się i przybliżył do ciebie. Twoje serce zaczęło szybciej bić. Złapał za twój podbródek i uniósł twoją głowę do góry, po czym delikatnie pocałował twoje usta. Zamknęłaś oczy i rozkoszowałaś się tym momentem. Każda komórka w twoim ciele krzyczała z radości. W końcu po tej długiej i wspaniałej chwili odsunęliście się od siebie i chłopak cię przytulił.
-Widzę, że nie tylko ja czekałem na ten moment...

czwartek, 26 grudnia 2013

Meri Krismas! XD

Tak więc Meszeg postanowił że będzie oryginalny i złoży wam życzenia... Po świętach xD
No ale liczą się intencje ;w;
Tak więc...




Wesołych świąt! Dużo radości, szczęścia i spełnienia marzeń! :D
Dużo zboczonych ff z biasami do czytania c:
Dużo hajsu na albumy i k-popowy stuff!
Dużo zdjęć z absami *q*
Dużo świątecznego kebaba i jeszcze więcej miłości! ♥
Tak więc jeszcze raz szczęścia i radości i aby wasze marzenia się spełniły :3
Możecie się pochwalić co dostaliście na święta :D
Ja niestety nie dostałam nic oprócz trochę kasy ;-; Smuteczeg...
No ale zamówiłam sobie album BTS i jestem szczęśliwa XD ♥

sobota, 23 listopada 2013

Arasso? (Sehun - EXO)


  Po dość długiej nieobecności powracam z nowym scenariuszem :3 Napisany z dedykacją dla Izy ;3
Od 2 lat byłaś w związku z Oh Sehunem. Lecz w ostatnim czasie zaczęły się sprzeczki o błahostki. A to o niechcący rozlaną kawę na stole, spóźnianie się do domu lub kłótnia o to co będziecie oglądać w telewizji. Obydwoje byliście zmęczeni pracą. Siedzenie godzinami przy biurku jest na prawdę wyczerpujące, plus stres który temu towarzyszy. Bycie gwiazdą popu też nie należy do najłatwiejszych prac. Mieliście już dosyć.
   Było sobotnie popołudnie. Sehun wrócił wcześniej do domu, jednak ty musiałaś zostać jeszcze chwilę w pracy. Zamiast o 14 wróciłaś do domu dwie godziny później. Chłopak czekał z niecierpliwością w domu. Weszłaś do domu i ściągnęłaś kurtkę oraz buty. Chciałaś się przywitać z chłopakiem, lecz ten odsunął się.
-Coś się stało? - spytałaś.
-To ja powinienem o to spytać - powiedział oschle.
-O co znowu ci chodzi?
-O co mi chodzi? Czekam na ciebie już cztery godziny!
-To nie moja wina że musiałam dłużej zostać w pracy! - krzyknęłaś
-Mogłaś chociaż napisać!
-A skąd mogłam wiedzieć, że wrócisz wcześniej?!
-A może ty nie byłaś w pracy... - odpowiedział po chwili.
-M-mwo?! - zdenerwowałaś się jeszcze bardziej - A co niby miałam robić?!
-Spotykasz się z kimś? - spojrzałaś na niego pewna, że się przesłyszałaś
-Sugerujesz mi, że cię zdradzam? - łzy napłynęły ci do oczu
-Nie mam pewności, że tego nie robisz. Coraz częściej wracasz z pracy później niż powinnaś. O ile w ogóle do niej chodzisz..
-Wiesz co? Przegiąłeś. Nie powinieneś mnie oskarżać o coś, czego nie jesteś pewny! Równie dobrze ja mogłabym cię oskarżyć o to, że zdradzasz mnie z fankami! - mimowolnie zaczęłaś płakać po czym odsunęłaś się od chłopaka. Szybko ubrałaś buty, złapałaś za kurtkę i wybiegłaś z domu. Słyszałaś jak chłopak cię wołał, ale nadal biegłaś przed siebie. Po kilku minutach byłaś już w parku.
   Usiadłaś na ławce aby odpocząć i wyciągnęłaś z kieszeni telefon. Miałaś kilka nieodebranych połączeń od Sehuna i dwie wiadomości. Chciał wiedzieć gdzie jesteś, lecz nie odpisałaś mu i wyłączyłaś telefon. Jeszcze przez chwilę siedziałaś na ławce, po czym ruszyłaś przed siebie. Szłaś ścieżką ocierając łzy. Byłaś zmęczona, głodna i było ci zimno. Wsadziłaś rękę do kieszeni, gdzie znalazłaś trochę pieniędzy które starczyły na małą kawę oraz przekąskę i została jeszcze reszta. "Dobre i tyle", pomyślałaś. Z kubkiem ciepłego napoju ruszyłaś na plac zabaw znajdujący się w parku. Był prawie pusty, nie licząc dwójki dzieci w piaskownicy, więc postanowiłaś usiąść na jednej z huśtawek. Zaczęłaś rozmyślać nad tym co się dziś wydarzyło i co Sehun powiedział. Na samą myśl łza spłynęła po twoim policzku. Usłyszałaś znajomy dziecięcy głos. Była to YuMin, sześcioletnia dziewczynka, która była twoją sąsiadką. Podniosłaś głowę, naprzeciw ciebie stała właśnie ona. Ubrana była w śliczną różowo-białą kurtkę z małymi kokardkami na kieszeniach, różowy szalik i białą czapkę zdobioną srebrnymi cekinami. Była najbardziej uroczym dzieckiem jakie w życiu spotkałaś. Podbiegła do ciebie i mocno przytuliła
-Annyeong Unnie! - krzyknęła radośnie
-Annyeong YuMin - uśmiechnęłaś się.
-Unnie! Mówiłam ci, żebyś mówiła do mnie Yu - zrobiła naburmuszoną minę.
-Uh. Mianhae, to się więcej nie powtórzy. - uśmiechnęłaś się ponownie, a dziewczynka odwzajemniła gest.
-Unnie, czemu płaczesz? Coś się stało? - jej wyraz twarzy zmienił się.
-Nie, ja... Nic się stało, nie martw się. - przetarłaś szybko oczy, ciągle się uśmiechając.
-Wiesz, że mi możesz powiedzieć WSZYSTKO. Ja nic nikomu nie powiem.
-Bo chodzi o mojego chłopaka...
-O Sehun Oppa? Znowu się pokłóciliście?
-Niestety tak. - westchnęłaś cicho. Yu usiadła na twoich kolanach i przytuliła się do ciebie
-Nie martw się Unnie, wszystko będzie dobrze. On naprawdę cię kocha, a jeśli powiedział coś nie tak, to na pewno nie chciał cię zranić - podniosła głowę i spojrzała na ciebie swoimi ciemnobrązowymi oczami. Jej słowa do ciebie trafiły. I pomyśleć, że ona ma dopiero sześć lat.
-Może masz rację - spuściłaś głowę
-Na pewno mam! - dziewczynka wtuliła się w ciebie jeszcze mocniej - Wszystko się ułoży, zobaczysz. - uśmiechnęłaś się i mocno przytuliłaś się do Yu.
-A co ty na to, żebyśmy poszły na bubble tea?
-Chincha?! - wykrzyknęła radośnie
-Ne - wstałaś z huśtawki i postawiłaś dziewczynkę na ziemi. Złapałaś ją za rączkę i ruszyliście w stronę kawiarenki, gdzie sprzedawali bubble tea. Postanowiłaś, że kupisz również dla Sehuna.
   Powoli zbliżała się 20. Było już ciemno, lecz uliczne lampy rozświetlały wam drogę do domu. Włączyłaś telefon na którym wyświetliło się mnóstwo nieodebranych połączeń od Sehuna. Odprowadziłaś Yu pod dom. Dziewczynka cmoknęła cię w policzek
-Annyeonghi gaseyo Unnie!
-Annyeonghi gaseyo - ruszyłaś w stronę twojego domu. Wiedziałaś, że czeka cię następna kłótnia z chłopakiem. Cicho otworzyłaś drzwi i rozebrałaś się. Sehun podszedł sprawdzić kto to. Od razu rzucił się na ciebie i mocno przytulił.
-Myślałem, że coś ci się stało! Byłem bliski od dzwonienia na policję! - spojrzałaś na niego zdystansowanym wzrokiem, czekając na przeprosiny. Chłopak posmutniał jeszcze bardziej.
-Przepraszam za wszystko, za to, że tak się zachowałem. Byłem głupi i nie powinienem cię oskarżać o to, że mogłabyś mnie zdradzać. - przysuną się bliżej ciebie i delikatnie objął w talii. Spojrzałaś mu w oczy.
-Naprawdę przepraszam i żałuję za te wszystkie słowa. - oparł swoje czoło o twoje i zaczął zwężać uścisk. Objęłaś i wtuliłaś się w jego klatkę piersiową.
-Nie kłóćmy się więcej, proszę... - wyszeptałaś w jego koszulkę
-Arasso... - odsunęłaś się od niego.
-Mam coś dla ciebie - podałaś mu kubek z czekoladową bubble tea - Twoja ulubiona. - Chłopak uśmiechnął się
-Komawo - przytulił cię - Sarangheyo ______.
-Nado...

sobota, 19 października 2013

Bezpieczeństwo (Jungkook - Bangtan Boys)


Jungkook był twoim przyjacielem od dzieciństwa. Mimo, że to on był starszy, to zawsze ty się nim zajmowałaś. Broniłaś go przed starszymi chłopcami, którzy tylko czekali na ofiarę. Jako, że byłaś małą dziewczynką, miałaś większe szanse na nieoberwanie od większych chłopaków. Lecz zdarzali się tacy, którzy nie patrzeli kogo biją. Pewnego razu stanęłaś w obronie przyjaciela, za co dostało ci się na tyle mocno, że wylądowałaś w szpitalu w stanie krytycznym. Od tamtego czasu, Jungkook był przewrażliwiony na twoim punkcie. Nie pozwalał zbliżać się chłopakom do ciebie. Bał się o ciebie, o to, że mógł by cię stracić.
 Wybraliście się na spacer po parku. Wiosna to twoja ulubiona pora roku - kolorowe liście tańczące w powietrzu sprawiały, że się relaksowałaś. W tym czasie chłopak nerwowo się rozglądał. Szarpnęłaś go lekko za ramię.
- Oppa! Uspokój się. Chociaż raz mógłbyś sobie odpuścić. Nic mi nie grozi.
- A jeśli jednak ktoś chce ci zrobić krzywdę? Nie wybaczył bym sobie tego!
- To naprawdę robi się już nużące. Cały czas masz mnie za małą pięciolatkę, która nie potrafi się bronić a przecież tak nie jest! Nie mam już pięciu lat i potrafię się obronić, zrozum to w końcu. - krzyknęłaś ze złością. Chłopak popatrzał na ciebie ze smutkiem w oczach.
- Ale... A co jeśli jednak by cię ktoś skrzywdził?
-Obroniła bym się! Jestem już zmęczona twoim zachowaniem! Czuje się jakbym nie umiała nic! Jak lalka bez duszy. Mam już dosyć! - krzyknęłaś i zaczęłaś biec w stronę domu, kiedy on stał w bezruchu obserwując jak się oddalasz.
     Od ostatniego incydentu w parku minął tydzień, od kiedy go nie spotkałaś. Dzwonił do ciebie, ale nie odbierałaś. Nie dawałaś żadnych oznak życia. Czułaś, że to nie jest najlepszy pomysł, ale nadal byłaś wściekła na Kookiego. Wiedziałaś, że od tamtego zdarzenia w dzieciństwie nie mógł się długo pozbierać i płakał niemal codziennie. Chodził niewyspany i przestraszony. Pewnego dnia jednak zmienił się, jakby to już nie był on tylko ktoś całkiem inny. Lecz z czasem zmienił się jeszcze bardziej. Omijaliście każdego chłopaka stojącego na chodniku. Przewiercał innych wzrokiem. Bał się o ciebie, ale to stało się bardzo uciążliwe. Nie pozwalał ci zbliżać się do twoich kolegów z klasy.
 Zaczynałaś już za nim tęsknić. Za jego uroczym uśmiechem, ciepłym i słodkim głosem, za jego ramionami w których czułaś się bezpieczna. Na samą myśl o tym uśmiechnęłaś się pod nosem. Usłyszałaś ciche buczenie wibracji z telefonu. SMS od Kookiego.
"Annyeong. Jak się czujesz? Nadal jesteś zła? Tęsknie za tobą. Mogli byśmy się dziś spotkać o 16? Tam gdzie zawsze."
Gorąco uderzyło w twoje ciało, a na twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
"Dobrze. Przyjdę."
Odłożyłaś telefon na bok. Była godzina piętnasta. Miałaś w sam raz czasu na wzięcie prysznica i przygotowanie się do wyjścia. Prysznic, dobranie ciuchów, lekki makijaż i już byłaś gotowa do wyjścia. Ruszyłaś na umówione spotkanie. Podziwiałaś uroki najpiękniejszej pory roku, liście mieniły różnymi kolorami. Na miejscu czekał już na ciebie Jungkook. Uśmiechnęłaś się pod nosem i podeszłaś do chłopaka. Bez słowa przywitania przytuliłaś się do niego. To był twój mały narkotyk bez którego nie możesz żyć. Chłopak odwzajemnił gest.
- Tęskniłem za tobą - szepną chłopak.
- Ja za tobą też -wtuliłaś się w niego, chowając głowę w zagłębieniu jego szyi.
- Przepraszam - zaczął Kookie - nie powinienem się tak zachowywać. Jestem zbyt przewrażliwiony na punkcie twojego bezpieczeństwa. Ale to co się kiedyś stało...- jeszcze mocniej przycisnął cię do swojego ciała -...nie mogę o tym zapomnieć. Widzę cały obraz zdarzenia przed oczami każdej nocy. Nie potrafię przestać o tym myśleć - zaczął ronić łzy - nie chcę znowu doświadczyć czegoś takiego. - odsunęłaś się od chłopaka i spojrzałaś mu w oczy.
- Rozumiem to, ale to nie powód żeby traktować mnie jak przedmiot, który trzeba chronić za wszelką cenę. - zaczęłaś wycierać jego łzy - Dopóki jesteś przy mnie, nic mi nie grozi. - uśmiechnęłaś się, na co chłopak zareagował tym samym. Jungkook oparł swoje czoło o twoje.
- Obiecaj mi, że już nie będziesz tak robił, albo chociaż z tym nie przesadzaj, arasso?
- Ne. Ale chcę abyś coś dla mnie zrobiła.
- Co takiego? - ponownie spojrzałaś mu w oczy.
- Zostań moją dziewczyną. Chcę abyś była zawsze blisko mnie. Zgodzisz się? - na jego twarzy pojawiły się rumieńce. Twoje policzki również stały się różowe.
- Oczywiście. - odpowiedziałaś, a wtedy on nachylił się lekko i pocałował twoje usta.
Scenariusz dla Yane :3
Mam nadzieję, że się podoba i pokomentujecie troszeczkę XD 

czwartek, 17 października 2013

Ciasteczka drogą do miłości (Henry - Super Junior)


Wiosna - najbardziej kolorowa pora roku. Liście wesoło spadają z drzew, a promienie słońca odbijają się w kałużach na chodnikach. Dzieci beztrosko biegały po wodzie, podczas gdy ich rodzice oglądają się za nimi z uśmiechem na ustach. Inni ludzie leniwie maszerują przed siebie. A ty? Siedzisz w domu z zakatarzonym nosem i bolącym gardłem. Jedynym plusem tego wszystkiego było to, że możesz siedzieć przez całą dobę przed laptopem popijając ciepłe kakao. Całe dnie siedziałaś sama, bo nikt nie miał czasu cię odwiedzić. Wszyscy mieli dużo nauki lub po prostu im się nie chciało. Przeglądałaś akurat jakąś stronę internetową, gdy usłyszałaś pukanie do drzwi. Zanim zdążyłaś cokolwiek zrobić, ktoś wszedł do środka. Widocznie nie potrzebuje TWOJEJ zgody na wejście do TWOJEGO mieszkania. W pokoju pojawiła się wysoka postać z torbą w rękach. Henry był twoim przyjacielem jeszcze od czasów piaskownicy. Teraz traktował cię jak swoją młodszą siostrzyczkę, ponieważ byłaś młodsza od niego o kilka lat.
- Annyeong ______~! - krzyknął radośnie chłopak.
- Cześć - odpowiedziałaś cicho zachrypniętym gardłem.
- Co się stało z twoim głosem?
- W nocy krasnoludki podmieniły moje struny głosowe z niedźwiedzimi - odpowiedziałaś sarkastycznie.
- Naprawdę?! - wykrzyknął chłopak. Nie byłaś pewna czy chłopak sobie żartuje, czy pyta serio.
- Tak Henry, a jednorożce próbowały je powstrzymać jednak im się nie udało. Dlaczego nie przyszedłeś i im nie pomogłeś?! - udałaś rozczarowanie i rzuciłaś w niego poduszką. Zaśmiał się, położył torbę na stoliku po czym i usiadł obok ciebie na łóżku.
- Hej, ____...
- Hmm?
-... Co ty bierzesz? - spytał chłopak po czym zaczął śmiać się jak idiota.
- Kakałko! - uniosłaś kubek do góry, po czym zaczęłaś sączyć ciepły napój. Henry teatralnym gestem przyłożył dłoń do twojego czoła.
- Może masz gorączkę? Doktor Henry zaraz się wszystkim zajmie! - powiedział, zabrał ci kubek i postawił na stoliku po czym zaczął cię łaskotać. Wybuchłaś śmiechem i zaczęłaś machać rękoma na wszystkie strony. Chłopak widocznie miał z tego ubaw, ale ty niekoniecznie.
- Zadanie wykonane! - odparł chłopak odsuwając się od ciebie.
- Twoje zadanie polegało na wykończenie mnie na tyle, żebym nie miała już sił na nic innego? - odparłaś ledwo oddychając. Chłopak uśmiechnął się i położył obok ciebie.
- Zapomniałbym! Mam coś dla ciebie! - Henry wstał i wziął papierową torbę do rąk po czym wyciągnął z niej dwa pudełeczka Peppero i podarował je tobie. Otworzyłaś pudełko i wyjęłaś jedno ciastko, po czym wsadziłaś go chłopakowi do ust.
-Dobre? - zapytałaś. Chłopak pokiwał twierdząco głową. Wyciągnął jedno ciasteczko o przytknął ci do ust.
- Ty też spróbuj! - ugryzłaś kawałek i uśmiechnęłaś się.
- Może upieczemy babeczki?
- Nie chce mi się, za dużo pracy.
- Nie przesadzaj ____. Co to za wysiłek...
- Duży! - odpowiedziałaś. Chłopak westchnął ciężko.
-Skoro nie chcesz iść po dobroci, użyjemy siły. - wstał po czym wziął cię razem z kołdrą na ręce i zaniósł do kuchni sadzając na stole. Okrył cię ciepło i podał pudełeczko peppero do rąk, po czym zaczął szukać wszystkiego co potrzebne do robienia babeczek.
- Gdzie masz miskę?
- W szafce na dole.
- A proszek do pieczenia?
-Szafka u góry.
- A jajka? - westchnęłaś ciężko po czym zeszłaś z blatu i podałaś mu pudełko.
- Proszę. Coś jeszcze?
- Tak. Wracaj na swoje miejsce! - chłopak złapał cię w biodrach i zarzucił sobie na ramie. Zwisałaś w pół zgięta z twarzą na jego plecach. Posadził cię z powrotem na stole.
- Masz tu siedzieć i obserwować.
- Ale nie będziemy tego jeśś, prawda?
- Oczywiście, że tak. Będziesz musiała ocenić moje dzieło.
    Podczas robienia babeczek, Henry by nie wytrzymał gdyby nie obsypał cię mąką i nie obsmarował policzków lukrem. Po kilku godzinach i próbach, babeczki były gotowe. Gdyby nie to że gdy ugryzło się kawałek, można było poczuć wybuchający wulkan w ustach, to były całkiem dobre. Chłopak usiadł zrezygnowany na kanapie, a ty zaraz obok. Złapałaś go za ramię i przytuliłaś się.
- Nie martw się, może nie jesteś zbyt dobrym kucharzem, ale starałeś się. To jest najważniejsze! Poza tym, mamy jeszcze peppero! - wzięłaś pudełko do rąk i potrzęsłaś nim. Chłopak uśmiechnął się lekko.
- Może pooglądamy telewizje? - zaproponowałaś.
- Nieee. Niema nic ciekawego.
- No to co chcesz robić?
- W sumie... To sam nie wiem co chcę robić. - usiadłaś zrezygnowana.
- Może zagramy w coś? - spytał Henry.
- A w co byś chciał zagrać?
-  W Peppero Game. - zrobiłaś wielkie oczy i zaśmiałaś się nerwowo.
- A-ale na pewno?
- Ne... - chłopak wyciągnął jedno ciasteczko z pudełka, włożył je sobie do ust i czekał na twój ruch. Odwróciłaś się twarzą w jego stronę, wzięłaś głęboki oddech i ugryzłaś kawałek ciastka. Robiłaś małe gryzy, aby jak najdłużej zbliżać się do twarzy chłopaka. Henry objął cię w pasie. Twoje serce biło jak szalone, jakby zaraz miało wyskoczyć ci z piersi. Chłopak nagle ugryzł dużą część ciastka tak, że teraz wasze usta dzieliły milimetry. Chciałaś się odsunąć, lecz chłopak uniemożliwiał ci to. W końcu poczułaś jego usta na swoich. Ten niby-pocałunek sprawił, że czułaś się jakbyś dostała skrzydeł. Henry odsunął się od ciebie i uśmiechnął słodko.
- Podobało się? - nie wiedziałaś co powiedzieć, więc przytaknęłaś mu. W odpowiedzi on znów zbliżył się do ciebie.
- Będziesz miała coś przeciwko, jeśli to powtórzymy?
Nie czekając na odpowiedź, chłopak wpił się w twoje usta mocno przytulając cię do siebie. Odwzajemniłaś jego gest. W końcu przerwaliście pocałunek, aby zaczerpnąć powietrza.
- Pabo! - uderzyłaś chłopaka lekko w ramię - teraz będziesz chory!
- Chory z miłości do ciebie! - Henry przytulił się mocno do ciebie.
- Saranghae - szepnęłaś mu na ucho.
- Nado.
Z dedykacją dla Anonima ;3
Tytuł drętwy ale liczy się wnętrze XD Komentować! :D

niedziela, 29 września 2013

Wizyta (Chanyeol - EXO)

FF z dedykacją dla Viśni <3
 Była ciepła wiosna Jak co dzień rano siedziałaś na klatce schodowej popijając Bubble Tea. Było ciepło, jak na tak wczesną porę. Twoi rodzice często pracowali poza domem. Prawie nigdy nie było ich w domu. Nie miałaś im tego za złe, wiedziałaś, że muszą jakoś zarabiać na życie. Mieszkałaś na obrzeżach Seulu. Czasami jakaś gwiazda przejeżdżała tędy i robiło się wielkie zamieszanie. Jednak zazwyczaj to bardzo spokojna dzielnica. Wszyscy, którzy tu mieszkali byli mili dla siebie nawzajem. Każdy cię tu znał.
    Sączyłaś napój, gdy jakiś chłopak wbiegł do "twojej" klatki schodowej. Miał około 20 lat. Nigdy wcześniej go tu nie widziałaś, więc... Poszłaś za nim. Gdy tylko zobaczyłaś jego twarz, od razu go rozpoznałaś. To był Chanyeol z EXO. Byłaś wielką fanką tego zespołu. Nigdy nie myślałaś, że mogłabyś spotkać swojego idola. Nie wiedziałaś co zrobić. Na pewno nie chciałaś zacząć krzyczeć. Chłopak siedział oparty o ścianę oddychając ciężko. Zauważyłaś na jego dłoni zadrapania. Podeszłaś bliżej.
- N-nic ci nie jest? - -wydukałaś.
- Nie - odpowiedział chłopak. Podniósł głowę i spojrzał w twoje oczy. Uśmiechnął się. Odwzajemniłaś gest. Nagle do klatki wpadła jakaś dziewczyna. Zaczęła piszczeć i krzyczeć. Domyśliłaś się że to fanka. Nagle zbiegło się ich jeszcze więcej. Chłopak był przerażony. Nie wiedząc co zrobić, złapałaś chłopaka za rękę i pociągnęłaś w stronę swojego mieszkania. Wbiegliście do pomieszczenia i szybko zamknęłaś drzwi na klucz. Mieszkałaś na samej górze, więc teraz opadaliście z sił. Usłyszałaś dzwonek do drzwi. Spojrzałaś przez wizjer i ujrzałaś kilka dziewczyn. Odsunęłaś się od drzwi. Usłyszałaś jeszcze pukania i rozmowy. Po kilku minutach nastała cisza. Odeszły. Spojrzałaś przez okno. Grupka dziewczyn stała pod budynkiem. Chłopak podszedł do ciebie, po czym wychylił się lekko aby zobaczyć co się tam dzieje.
-SUPER!... Teraz już nigdy stąd nie wyjdę. - odrzekł siadając na kanapie. To chyba nie był najlepszy pomysł aby zabierać go do domu.
- P-przepraszam... - powiedziałaś cicho.
- Nie masz za co przepraszać - powiedział z uśmiechem. - Powinienem ci jeszcze podziękować za to. Kamsahamnida. - ukłonił się lekko i uśmiechnął się promiennie.
- Jestem Park Chanyeol. Miło mi cię poznać.
- Znam cię. Jestem ____. - uśmiechnęłaś się. Chłopak momentalnie zbladł.
- N-nic ci nie jest? - zapytałaś przestraszona.
- Jesteś w zmowie z tamtymi dziewczynami prawda?! Zamknęłaś mnie tu specjalnie! Wypuść mnie! Naślę na ciebie policję!
Chłopak zaczął dziwnie się zachowywać. Nie wiedziałaś co zrobić.
- A-ale j-ja n-nie...
- Wszystkie jesteście takie samie! - brew ci drgnęła. Spojrzałaś na niego gniewnie.
- Co masz na myśli mówiąc takie same?! Gdybym była taka jak one to myślisz, że byłbyś jeszcze w jednym kawałku?! Nie ocenia się ludzi po okładce! Nawet mnie nie znasz, a już mnie oceniasz! Jeśli coś ci się nie podoba, mogę otworzyć ci drzwi i będziesz mógł stąd wyjść! - podeszłaś do drzwi z zamiarem otwarcia ich. Chłopak podbiegł szybko do ciebie i odsunął od nich.
-N-nie rób tego! Przepraszam... Nie powinienem tak mówić... Mianhae... - spuścił głowę. Odetchnęłaś głęboko. Spojrzałaś na chłopaka łagodniejszym wzrokiem. Uśmiechnęłaś się. Chłopak zrozumiał, że przyjęłaś przeprosiny. Opatrzyłaś jego drobną ranę i  zrobiłaś wam mrożoną kawę, a chłopak opowiedział ci dlaczego tak zareagował. Opowiedział ci mnóstwo przypadków, w których on i reszta chłopaków została poturbowana przez sasaeng fanów. Na samą myśl jak oni się wtedy czuli, łzy zaczęły lecieć ci z oczu. Chłopak to zobaczył i szybko zaczął opowiadać zabawne historie, tylko po to by ci pocieszyć. Spędziliście dwie godziny o opowiadaniu o sobie. Fanki nadal stały pod wejściem, wydawało się nawet, że jest ich więcej. Chłopak nie wiedział co zrobić. Widziałaś strach w jego oczach.
- M-może zadzwoń do chłopaków żeby się nie martwili? - Chanyeol złapał za telefon i szybko wykręcił numer. Rozmawiał chwilę po czym się rozłączył.
- I co powiedzieli? - spytałaś zaciekawiona. Chłopak spojrzał na ciebie zawstydzony.
- Powiedzieli, że jeśli mi pozwolisz, mam zostać tu na noc, a jeśli nie to wyjść przez okno. - zaskoczyło cię to. Dlaczego nie mogli po prostu po niego przyjechać? Może nie chcieli się narażać.
- Nie mam nic przeciwko temu, żebyś został na noc. - uśmiechnęłaś się. Chłopak przytulił cię delikatnie i zaczął dziękować. Zarumieniłaś się. Chłopak to zauważył i zaśmiał się.
- Może przed spaniem obejrzymy jakiś film? - zaproponował Chanyeol. Spodobał ci się pomysł. Rozłożyłaś  kanapę w salonie i wzięłaś się za robienie przekąsek. Chłopak spytał się czy masz jakieś poduchy. Powiedziałaś, żeby rozejrzał się po domu, a na pewno jakieś znajdzie. Po chwili wrócił ze stertą poduszek. Rzucił w ciebie jedną z nich, na której widniało logo EXO. Chłopak zaśmiał się. Teraz dowiedział się, że jesteś ich wielką fanką. Chanyeol zrobił w pokoju małe "legowisko", w sam raz dla dwóch osób. Przyniosłaś chłopakowi koszulkę swojego taty. Była na niego doskonała. Usiadł na wcześniej wykonanym posłaniu i poklepał miejsce obok, abyś je zajęła. Zrobiłaś tak jak sobie zażyczył. Usiadłaś obok chłopaka z ogromną miską popcornu. Skakałaś po kanałach, aż w końcu znalazłaś ciekawy film. A może jednak nie? W połowie filmu usnęłaś oparta o ramie chłopaka. On tylko uśmiechnął się na ten widok i delikatnie pogładził cię po głowie. Rano obudziłaś się z głową na klatce piersiowej chłopaka. Gwałtownie wstałaś. Spojrzałaś na niego -nie spał już- a na twoją reakcje tylko się uśmiechnął.
- Wyspałaś się?
- T-tak. - odpowiedziałaś speszona.
- Wyglądałaś tak słodko jak spałaś, że nie miałem serca cię budzić. - wyszczerzył się słodko. Uśmiechnęłaś cię lekko.
- Jestem głodny.
- Już, już. - wstałaś i ruszyłaś do kuchni. Wstawiłaś wodę i wzięłaś się za robienie czegoś do jedzenia. Chłopak wstał i zaczął ci się przyglądać. Po chwili wszystko było gotowe. Chłopak ze smakiem zjadł przygotowane przez ciebie śniadanie. Spojrzał na zegarek. Było w pół do jedenastej. Chanyeol spojrzał na ciebie ze smutkiem.
- Nie długo powinni po mnie przyjechać. - spuścił głowę. - Ale przecież jeszcze się spotkamy, prawda? - chłopak podniósł głowę i wyszczerzył się.
- Ne! Nie mogłoby być inaczej. - uśmiechnęłaś się. Jego uśmiech sprawiał, że się rozpływałaś. Chłopak ubrał się, a ty w tym czasie wyjrzałaś przez okno, by sprawdzić czy nikogo tam niema. Żadnych sasaeng nie zauważyłaś, same znane twarze. Podeszłaś do chłopaka by się z nim pożegnać.
- To kiedy znowu wpadniesz?
- Jak tylko będę miał wolny czas to przyjdę. Obiecuje.
- Mam jeszcze jedną proźbę...
- Jaką?
- Dasz mi swój autograf? - wyciągnęłaś zza pleców zeszyt i długopis. Chłopak zaśmiał się.
- Może być coś lepszego? - popatrzyłaś na niego zdziwiona. Chłopak wyszczerzył się i przybliżył się do ciebie. Ujął twoją twarz w dłonie i pocałował delikatnie twoje usta. Zamarłaś w miejscu. Czułaś jak motylki wesoło latają w twoim brzuchu. Rozkoszowałaś się tą chwilą, która trwała bardzo długo, jakby Chanyeol nie chciał się z tobą rozstawać. Odsunął się od ciebie i uśmiechnął uroczo.
- Widzimy się za niedługo. Będę tęsknił! - szepnął, po czym cmoknął cię jeszcze raz w usta i wyszedł. Ty nadal stałaś jak słup soli. Gdy ocknęłaś się, od razu podbiegłaś do okna. Chanyeol wchodził do czarnego samochodu. Spojrzał w górę, jakby wiedział, że będziesz w oknie. Znowu uśmiechnął się i pomachał ci. Odwzajemniłaś gest. Jeszcze przez chwilę patrzyłaś na oddalający się samochód. Wróciłaś do pokoju i rzuciłaś się na łóżko. Jak mała dziewczynka zaczęłaś piszczeć w poduszkę. To był najszczęśliwszy dzień w twoim życiu! I miałaś wrażenie, że będzie ich więcej...
Komentować! :3

wtorek, 24 września 2013

Sami w domu (Jimin - Bangtan Boys) +18


Przyjaźniłaś się z członkami zespołu Bangtan Boys. Byli dla ciebie bardzo bliscy. W Korei byli jedynymi bliskimi osobami, którzy wzięli cię pod swoje skrzydła.
Poszłaś na przesłuchanie do BIG HIT ENT. i zostałaś ich tancerką. Tańczyłaś bardzo dobrze. Uwielbiałaś to robić, bez względu gdzie przebywałaś, poruszałaś się w rytm muzyki. Miałaś dzień wolny, a chłopcy poszli na fan-meeting. Wrócili do domu, będąc w świetnych humorach. Zazwyczaj byli zmęczeni i szli od razu spać. Tym razem było inaczej. Oznajmili, że idą dziś na noc do studia nagrywać nowe piosenki. Nie chciałaś zostawać sama na noc. Postanowiliście zrobić losowanie, kto zostanie z tobą w domu. Wypadło na Jimina. Myślałaś, że będzie zawiedziony tym faktem, lecz nie wyglądał na takiego. Wręcz przeciwnie, był zadowolony. Ty również cieszyłaś się z tego faktu. Byliście ze sobą najbliżej. Lubiłaś go najbardziej ze wszystkich. Kochałaś jego głos, uroczy eye-smile i wspaniały abs. Był idealny. Mieliście dużo wspólnych zainteresowań. Pomagał ci opanowywać choreografię. Czasami zachowywał się jak dziecko - zabierał różne rzeczy albo dźgał w żebra, czego wręcz nienawidziłaś. Zdarzyło ci się nawet sprzedać mu kopniaka, albo cios w brzuch, ale nie miał ci tego nigdy za złe. Łączyła was silna więź, ale czy tylko przyjaźń?
Poszłaś się wykąpać. Wzięłaś gorący prysznic. Gdy wyszłaś po 30 minutach, zauważyłaś, że chłopak nie może oderwać od ciebie wzroku. Stałaś w samym szlafroku. Szybko poszłaś na górę, ubrać się w piżamę. Postanowiliście, że obejrzycie jakiś film. Widziałaś w jego oczach błysk, lecz nie domyśliłaś się co on oznaczał. Usiadłaś na kanapie, a chłopak zaraz obok ciebie. Po kilku minutach, objął cię ramieniem.
- Umm... Nie przeszkadza ci moja ręka? - zapytał.
- Anyo... -odpowiedziałaś, na co chłopak uśmiechnął się i kontynuował oglądanie. Po chwili, kątem oka, spostrzegłaś, że Jimin ci się przygląda.
- Oppa...
- M-mwo? - wyrwany z myśli, podskoczył.
- Do oglądania jest telewizor, a nie ja. - zaśmiałaś się.
- Ale ty jesteś bardziej interesująca niż film.
- Chincha? A co jest we mnie takie interesujące? - zapytałaś, odwracając się do niego przodem. Zmierzył cię wzrokiem.
- Twoje oczy... Włosy... Usta... Policzki... - złapał cię żartobliwie za policzki ściskając je lekko, robiąc dzióbek z twoich ust. Uśmiechnął się uroczo, wpatrując się w twoje usta.
- Mogę? - spytał lekko speszony. Uniosłaś brew. Nie wiedziałaś o co mu chodzi. Uśmiechnął się i pocałował cię. Instynktownie rozchyliłaś wargi, a Jimin wsunął język do twoich ust. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny i zachłanny. Chłopak robił to tak, jakby nie mógł się powstrzymać. Ubrania powoli znikały z twojego ciała. Wiedziałaś, że jest podniecony i będzie chciał zrobić to z tobą, ale bałaś się, jednocześnie pragnąc tego samego. Zszedł niżej z pocałunkami. Przejechał językiem od obojczyków aż po policzek. Mruknęłaś z rozkoszy ciesząc się pieszczochami, jakimi obdarowywał cię Jimin. Jego dłonie błądziły po twoim rozgrzanym ciele. Gdy chciał ściągnąć z ciebie bieliznę nie pozwoliłaś mu na to. Odsunął się od ciebie.
- Huh? Coś się stało? Nie chcesz tego?
-Ch-chce! Ale... Boję się... - spuściłaś głowę. Chłopak przybliżył się do twojej twarzy.
-Nie bój się. Oppa zaopiekuje się księżniczką. - szepnął czule na ucho. Czułaś jego rozpalone ciało na swoim, jego ciepły oddech na twojej szyi, bicie serca przy klatce piersiowej.
- Ufam ci - mruknęłaś. Chłopak wpił się w twoje usta. Złapałaś za materiał jego koszulki i uniosłaś ku górze. Po chwili jego ubrania walały się po podłodze. Odpiął twój biustonosz, złapał twoją pierś i zaczął delikatnie ją masować. Jęknęłaś w jego usta, co jeszcze bardziej go podnieciło. Jego bokserki stały się ciasne Byłaś gotowa na to, co zaraz miało się stać. Złapałaś jego bokserki i zsunęłaś je. Mruknęłaś cicho i przejechałaś dłonią po jego członku, na co odpowiedział uroczym jęknięciem. Ściągnął twoje majtki, rozłożył twoje nogi i zaczął delikatnie w ciebie wchodzić. Syknęłaś z bólu. Oplotłaś rękoma jego szyję i spojrzałaś w oczy. Poruszał się w tobie przyśpieszając co jakiś czas. Jęczałaś i dyszałaś nad jego uchem. Chłopak po dłuższej chwili doszedł. Opadł bezwładnie na ciebie.Obrócił was na bok. Patrzeliście sobie w oczy, śmiejąc się cicho.
- Sarangheyo - szepnął Jimin.
- Ja ciebie też. - Nagle w całym domu zgasło światło. Wyglądało na to, że zabrakło światła, albo wystrzeliły korki. Leżeliście wtuleni w siebie i przykryci kocem. Usłyszeliście głośny huk otwierających się drzwi i rozmowy. Jimin w pół przytomny wychylił się zza oparcia kanapy. Zobaczył kilka ciemnych postaci, ale po głosach poznał, że to chłopcy wrócili ze studia. Więc która była godzina?! Szybko zerknął na telefon. Była 6:36. Szybko położył się, alby przykryć twoje nagie ciało. Wtulił się w ciebie i udawaliście, że śpicie. Chłopcy nie zauważyli, że jesteście w salonie. Od razu powędrowali do pokoi. Chłopak odetchnął z ulgą. Ty również. Spojrzeliście na siebie i uśmiechnęliście się. Następnym razem, będziecie to robić w sypialni.

Jak widzićie znów ff +18 xD Ale coś czuje, że wam to nie przeszkadza :D Mam jeszcze taką małą proźbę... Otóż, jak widzicie, bawiłam się wyglądem bloga i wygląda on jak kupa xD Może ktoś z was ma zdolności do robienia szablonów? ;3 Jeśli takowa osoba się znajdzie, proszę o kontakt na Twitterze bądź poczcie (ParkJimin@o2.pl) Bardzobardzobardzo proszę XD *robi słodnie oczka*
Oczywiście zapraszam również do komentowania scenariusza xD ;D

niedziela, 15 września 2013

Miłosna Gra (Kris - EXO) +18

FF z dedykacją dla Patrycji :3
Siedziałaś znudzona na ostatniej lekcji i wyczekiwałaś dzwonka, który miał zasygnalizować koniec lekcji, a zarazem tygodnia.. Ostatnie minuty dłużyły się w nieskończoność. Położyłaś się na ławce chowając twarz w ręce. Poczułaś lekkie szturchnięcie.
-Nie śpij księżniczko. Zaraz koniec lekcji, wyśpisz się w domu. - zaśmiał się Kris. Spojrzałaś na niego i uśmiechnęłaś się. Nagle w całej szkole rozbrzmiał długo oczekiwany przez wszystkich dzwonek. Szybkim ruchem wrzuciłaś książki do torby i wyszłaś z klasy. Przy wyjściu z budynku zaczepił cię Wu.
-Hej, ____ poczekaj. Masz wolną sobotę?
-Umm... Chyba tak, a co chciałeś?
-No bo jedna dziewczyna z klasy zaprosiła mnie na imprezę u niej w domu i nie mam z kim tam iść, więc pomyślałem, że się zgodzisz.
-Oh... A kto cię zaprosił?
-Umm... Ale jak ci powiem, to nie będziesz chciała ze mną iść...
-Jak nie powiesz, to też z tobą nie pójdę. - skrzyżowałaś ręce na piersiach.
-____.... *imię nie lubianej osoby*
-Miałeś racje... Nie idę. - złapałaś za pasek od torby i chciałaś już iść.
-Poczekaj! - złapał cię za rękę - Wiem, że jej nie lubisz, ale prooooszę... Pójdź ze mną... 
-A czemu tak bardzo ci zależy żeby tam iść? Znajdź sobie inną dziewczynę.
-Ale... Chciałem tam iść z tobą... Dawno już nie mieliśmy dla siebie czasu. A przyjaciół nie powinno się zaniedbywać. - spojrzałaś na niego gniewnym wzrokiem, ale po chwili wzięłaś głęboki oddech i wypuściłaś głośno powietrze z płuc.
-Dobra... Pójdę tam z tobą, ale tylko ten raz! Zrozumiałeś?
-Oczywiście. Widzimy się jutro! - uśmiechnął się uroczo i pocałował cię w policzek, po czym szybko wybiegł ze szkoły. Złapałaś się za policzek. Uśmiechnęłaś się pod nosem i ruszyłaś przed siebie. Droga do domu minęła ci bardzo szybko. Otworzyłaś drzwi od pomieszczenia i rzuciłaś torbę na ziemię, pozbywając się butów. Przebrałaś mundurek w luźną bluzę i spodnie. Przyszykowałaś przekąski i ugotowałaś kakao. Usiadłaś wygodnie w fotelu, biorąc ze sobą laptopa oraz przygotowane wcześniej jedzenie. Lubiłaś tak spędzać leniwe, piątkowe wieczory, przeglądając różne strony społecznościowe i zajadając łakocie. Zadzwoniłaś jeszcze do Krisa , by zapytać o godzinę spotkania. Miał po ciebie przyjechać o 17:50. Było już grubo po drugiej, więc poszłaś spać. Następnego dnia wstałaś koło godziny dziesiątej. Te kilka godzin do 17 zleciały ci naprawdę szybko. Zrobiłaś lekki makijaż i ubrałaś czarną sukienkę za kolano, do tego czerwone buty na koturnie i czerwoną skórzaną kurtkę. Drzwi od domu otworzyły się i wszedł do niego mężczyzna. Widziałaś, że to Kris, bo tylko on wchodzi do twojego domu bez pukania - jak do siebie. Chwilę później wyszliście z mieszkania i udaliście się na imprezę. Nie chętnie szłaś tam, ale robiłaś to dla przyjaciela. Zawsze wszystko dla niego robisz. Kochałaś go. Był przystojny. Niektórzy uważali go za bardzo wrednego i zamkniętego w sobie. Nie była to prawda, był tylko trochę sarkastyczny. Wszystkie dziewczyny ze szkoły się w nim kochały. Ty byłaś jedną z nich, ale to ty byłaś jego najlepszą przyjaciółką. Spędzaliście ze sobą każdą wolną chwilę, a nie było ich niestety za wiele przez szkołę. A dziś idziecie razem na imprezę. Co prawda, organizatorem jej jest twoja największa rywalka. Nie lubiłaś jej, ba, nienawidziłaś. Była tym typem dziewczyny które zawsze ci podpadały. Myślała tylko o sobie i swoich pieniądzach. Denerwowała cię za każdym razem, gdy tylko otworzyła usta, by powiedzieć coś głupiego. Co jak co, ale mózg to ona dawno sprzedała, stąd tyle pieniędzy. Weszliście do sporej posiadłości i zostawiliście kurtki na wieszakach. Udaliście się w głąb mieszkania - prawie, że pałacu. Ujrzeliście gospodynię, która zmierzała w waszą stronę.
-Witajcie w moich skromnych progach! Widzę Kris, że masz ze sobą partnerkę. Co jak co, ale są ładniejsze dziewczyny od tego czegoś... - zaśmiała się.
-Co jak co, ale nawet roztocza mają większy mózg od ciebie. - zripostowałaś jej. Dziewczyna prychnęła, obróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie.
-Mam nadzieję, że nie będziemy tu za długo. - westchnęłaś ciężko.
-Do 21 musisz wytrzymać. - jęknęłaś cicho. W mgnieniu oka wszyscy zaproszeni goście byli już na parkiecie. Rozbrzmiała muzyka i wszyscy zaczęli tańczyć. Ty siedziałaś sama przy stoliku obserwując innych. Twój przyjaciel podszedł do ciebie i gestem zaprosił do tańca. Podałaś mu dłoń i poszliście na parkiet. Piosenka się skończyła i zabrzmiał bardzo wolny utwór. Kris załapał cię delikatnie w pasie i ujął twoja dłoń. Zaczął powoli kołysać się w rytm piosenki. Oparłaś głowę na jego ramieniu. Tańczenie wciągnęło cię tak, że straciłaś poczucie czasu. Była już godzina 23. Praktycznie wszyscy goście już wyszli i zostało was tylko kilku. Jedna osoba zaproponowała grę w butelkę na wyzwania. Uznałaś, że to dziecinna zabawa, ale Kris przekonał cię do ostatecznego zagrania. Zaczęliście grę. Oczywiście musiało w końcu paść na ciebie. Zadanie dawała ci gospodyni domu.
-A więc tak... Masz iść do łazienki... Razem z Krisem... I macie porządnie się "przelizać". - zrobiłaś wielkie oczy.
-C-co?!
-To co usłyszałaś. - dwie dziewczyny siedzące koło ciebie złapały cię za ręce i zaprowadziły do łazienki. Po chwili wszedł do niej również Kris. Spojrzałaś na niego. Był cały czerwony. Nagle światło zgasło. 
-Tak bez światła, aby był lepszy nastrój. -  usłyszałaś głosy i śmiechy dziewczyn za drzwiami. Westchnęłaś ciężko. Chłopak podszedł do ciebie. Twoje serce zaczęło bić szybciej. 
-Z-załatwmy to jak najszybciej i miejmy już to z głowy. - powiedział Kris ściszonym głosem. 
Złapał za twój podbródek, podniósł głowę do góry i wpił się w twoje usta. Odwzajemniłaś gest. Pocałunek stał się namiętny i zachłanny, jakby Kris przestał nad sobą panować. Jego ręce znalazły się na twoich pośladkach. Założyłaś ręce na jego szyję . Chłopak podniósł cię do góry. Oplotłaś go nogami wokół pasa. Posadził cię na szafce. Na szczęście nic na niej nie stało. Rękoma wodził po twoich udach. Po chwili zaczął podnosić do góry twoją sukienkę. Pozwalałaś mu na to. Ściągnął z ciebie ubranie, pozostawiając cię w samej bieliźnie. Nie byłaś mu dłużna, ściągnęłaś z niego koszulkę i wzięłaś się za rozpinanie spodni. Po chwili i on był w samych bokserkach, które w równie szybkim tempie zniknęły z jego. Chłopak położył cię na meblu, schodząc z pocałunkami niżej i niżej. Gdy zaczął powoli w ciebie wchodzić, stracił całą pewność siebie. Syknęłaś cicho z bólu. Chłopak wziął głęboki oddech i szedł w ciebie całą swoją męskością. Jęknęłaś cicho. Łza spłynęła ci po policzku. Chłopak zauważył to i scałował ją.
-Mam przestać? - szepną
-Nie. - wyszeptałaś. Po chwili Kris zaczął się powoli w tobie poruszać. Pojękiwałaś cicho, dając upust wszystkim emocjom. Poruszał się w tobie coraz szybciej. Jęknęłaś głośniej, na co chłopak zatkał twoje usta swoimi. Chcieliście to robić tak, aby nikt się o tym nie dowiedział. Nie miałaś jak oddać tego bólu, przenikającego w przyjemność, więc wbijałaś palce w jego barki. Jęczałaś w jego usta pod wpływem nagłych i głębokich pchnięć chłopaka. Robił to tak energicznie, że szafka zaczęła poruszać się w rytmie Krisa. Po kilku mocniejszych ruchach, Kris doszedł, ale żeby nie robić tego w tobie, spuścił ci się na nogę. Spojrzeliście 
na spływający płyn, a następnie sobie w oczy. Uśmiechnęliście się. Oparł swoje czoło o twoje. Pocałował cię, a ty odwzajemniłaś pocałunek. Starłaś ciecz z nogi i ubraliście się. Wyszliście z pomieszczenia. Wszyscy na was czekali.
-Dłużej to sie nie dało?! Nie wiedziałam, że to aż tak was wciągnie. - Spojrzałaś na niego, a on na ciebie. Była już naprawdę późna godzina. Poszliście do domu. Chłopak odprowadził cię. Przez całą drogę szłaś w niego wtulona i przytrzymywałaś się go. Pod wpływem wrażeń które przeżyłaś niedawno, miałaś nogi jak z waty. Doszliście do domu. Chłopak złapał cię za ręce i spojrzał w oczy.
-To co się dzisiaj zdarzyło... Było najwspanialszym doświadczeniem w moim życiu.
-Moim również. - uśmiechnęłaś się - Może zostaniesz na noc?
-A nie będę sprawiał kłopotu?
-Oczywiście, że nie. - pociągnęłaś go za rękę wprowadzając do domu. Rozebraliście się, wzięliście razem prysznic i położyliście się do łóżka.
-____...
-Hm?
-Sarangheyo~ 
-Nado - pocałowałaś go. - Annyeonghi jumuseyo...
Mam nadzieję, że się podobało i czekam na komentarze ;3

czwartek, 12 września 2013

Nadmorska Miłość (Xiumin - EXO)

FF z dedykacją dla Love_Kpop_pl <3 
Wybrałaś się za przyjaciółmi na plażę by popływać. Spakowaliście wszystkie potrzebne rzeczy i udaliście się na miejsce. Rozebraliście się, rzuciliście rzeczy na piasek i ruszyliście w stronę wody. Bawiliście się świetnie. Poznaliście kilku chłopaków - Krisa, Tao, Luhana i Xiumina.  Szczególnie ten ostatni bardzo ci się spodobał. Próbowałaś zwrócić na siebie jego uwagę, lecz nie udawało ci się to. Natomiast on był bardziej zainteresowany twoją przyjaciółką, niż tobą. Kris był jedyną osobą, która cię w ogóle zauważyła. Zagadywał cię, ale ty nie zwracałaś na niego uwagi, ponieważ myślami byłaś na romantycznej kolacji z Xiuminem. Próbował cię nawet przytulić, ale ty w ostatnim momencie wstałaś z ławki i ruszyłaś w stronę wody. Obchodziło cię tylko zainteresowanie Xiumina. Gdy szłaś po piasku, zauważyłaś jak twoja "miłość" całuje jakąś dziewczynę. Zabolało cię serce. Prawie go nie znałaś, ale zauroczyłaś się w nim. Zrezygnowana weszłaś do morza. Zaczęłaś polewać swoje rozgrzane ciało wodą, aby przyzwyczaić się do temperatury, następnie szybko do niej wskoczyłaś. Odpłynęłaś bardzo daleko od brzegu. Poczułaś nagły i przeszywający ból w łydce. Zaczęłaś wołać o pomoc. Ból uniemożliwiał ci pływanie i zaczęłaś się topić. Krzyczałaś tak głośno, ile tylko miałaś sił. Usłyszałaś czyjeś głosy. Nagle straciłaś przytomność przez nadmiar płynu w płucach. Przez krótki czas byłaś nieprzytomna. W pewnym momencie poczułaś ostry ból w klatce piersiowej. Podparłaś się na łokciach i zaczęłaś się krztusić, próbując usunąć wodę z płuc. Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś przed sobą swoich przyjaciół i Xiumina, który pojawił się tuż przy twojej twarzy. Odsunął się i uśmiechnął.
-____! Myśleliśmy, że już się nie obudzisz. - Krzyknął Luhan, przytulając się do ciebie. Zaśmiałaś się.
-Gdyby nie Xiumin, to nie jestem pewien jak by to się skończyło. - rzekł Kris.
-A co on takiego zrobił? - zapytałaś.
-Domyśl się! Zrobił ci usta-usta! - Zaśmiał się Tao. Dotknęłaś swoich ust po czym spojrzałaś na Xiumina i zarumieniłaś się.
-K-komawo... - wydukałaś. Chłopak uśmiechnął się. Odwzajemniłaś uśmiech. Postanowiliście zrobić ognisko na plaży. Twój "ratownik" od tamtego czasu cały czas siedział przy tobie. Czułaś na sobie jego spojrzenie. Na dworze zrobiło się naprawdę zimno. Na szczęście zaopatrzyliście się w koce. Los chciał, że zabrakło dla ciebie. Xiumin natychmiast usiadł koło ciebie i przykrył was kocem. Spojrzałaś na niego, a on obdarował cię uroczym uśmiechem, który - po raz kolejny - odwzajemniłaś. Był tak blisko ciebie, że czułaś jego oddech na karku i ciało na swoich plecach. Chłopak powoli zaczął wodzić palcem po twojej nodze. Po twoim ciele przeszły ciarki, a twarz zalały rumieńce. Następnie zaczął cię powoli obejmować w pasie. Przyciągnął cię lekko do siebie i oparł swoją głowę o twoją. Wyzwoliłaś się z jego uścisku i oznajmiłaś że idziesz do toalety. Niedaleko waszego miejsca pobytu był bar otwarty całą dobę. Weszłaś do pomieszczenia i skierowałaś się w stronę toalet. Podeszłaś do lustra i spojrzałaś na swoje odbicie. Byłaś cała czerwona. Oblałaś twarz wodą. Trochę pomogło i rumieńce nie były już takie wyraziste. Westchnęłaś głęboko. Zadawałaś sobie pytania, dlaczego on to robi. Dlaczego przytulał cię, skoro jeszcze jakiś czas temu całował się z inną? Nie wiedziałaś co o tym myśleć. Nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się i do środka wszedł jakiś mężczyzna. Okazało się, że to Xiumin. 'O wilku mowa, a wilk tuż'. Przestraszyłaś się go. Na jego twarzy malowało się zdziwienie i po chwili wybuchł śmiechem. Nie wiedziałaś o co mu chodzi. Znów spojrzałaś na swoje odbicie, myśląc, że masz coś na twarzy. Ale wszystko było w porządku, pomijając rumieńce.
-Z czego się śmiejesz?! - zapytałaś oburzona.
-Co ty robisz w męskiej ubikacji? - zapytał, nadal się śmiejąc. Zrobiłaś wielkie oczy. Spojrzałaś na drzwi od łazienki. Rzeczywiście, to była męska ubikacja. Wcześniej byłaś w takim szoku, że nie zwróciłaś uwagi na oznaczenia. Pisnęłaś cicho i ruszyłaś biegiem w stronę wyjścia. Xiumin uniemożliwił ci to, chwytając cię za rękę.
-Poczekaj... Musze ci coś powiedzieć... Bo... - wziął głęboki wdech, po czym ze świstem wypuścił powietrze - Ty... Podobasz mi się. - wydukał ostatnie słowa prawie niesłyszalnie, lecz na tyle głośno, że to usłyszałaś.
-A co z tą dziewczyną, z którą dziś całowałeś? Ona ci się już nie podoba?
-To... Umm... Bo... - nie wiedział co powiedzieć. Zarumienił się i spoglądał w dół.
-Czekam na odpowiedź.
-Bo... Tak naprawdę to ona mnie pocałowała...
-Uważaj, bo ci uwierzę. - prychnęłaś oburzona
-Naprawdę! Nie kłamię! Nie widziałaś jak ją odepchnąłem? - spojrzałaś na niego.
-Nie... Widziałam tylko jak cię całowała i tyle...
-Więc dlaczego mnie osądzasz, skoro nie masz dowodów? - zrobiło ci się głupio i chciałaś zapaść się pod ziemię.
-Przepraszam. - wydukałaś i chciałaś wyjść, lecz chłopak znów złapał cię za nadgarstek.
-Nie uciekaj. - uśmiechnął się. - Chciałbym wiedzieć czy też coś do mnie czujesz...
-Szczerze? Podobasz mi się... - spuściłaś głowę w dół. Chłopak złapał cię za podbródek i podniósł twoja głowę do góry, całując cię delikatnie w usta.
-Ciesze się, że mamy takie same zdanie. - przytulił się do ciebie.
-Ja też. Ale obiecaj mi coś.
-Co takiego?
-Nie powiesz nikomu, że weszłam do męskiej ubikacji, ok? - chłopak wybuchł śmiechem, a ty razem z nim.
-Arasso. - rzekł, po czym znów cię pocałował.
Mam nadzieję, że się podobało XD Zapraszam do komentowania :3
Pozdrawiamy
Slaanesh_ 
&
BetaAlbert<KURCZAK3

niedziela, 8 września 2013

Chory z miłości (SeungRi - Big Bang)

FF z dedykacją dla Gizzbie :3 Miłego czytania ^^
Dziś mijała piąta rocznica, odkąd poznałaś Seungriego - twojego najlepszego przyjaciela. Poznaliście się w parku rozrywki, gdy wsiedliście do tego samego wagoniku na rollercoasterze. To on pokazał ci cały Seul i pomagał gdy byłaś w dołku. Umówiliście się dzisiaj na godzinę 14, do właśnie tego szczególnego wesołego miasteczka. Było już wpół do 14. Czekałaś na Seunghyuna przed jego domem. Zjawił się po kilku minutach, więc nie musiałaś długo siedzieć sama. Przywitałaś się, przytulając się do niego, po czym wsiedliście do czarnego samochodu z przyciemnianymi szybami. Ruszyliście w drogę. Gdy dojechaliście na miejsce przeżyliście wielkie rozczarowanie. "Wasz" lunapark był zamknięty. Byliście naprawdę zawiedzeni tym faktem. Seungri zaproponował w zamian wypad do parku na lody. Zgodziłaś się i od razu ruszyliście na wyznaczone miejsce. Dotarliście tam w niespełna 10 minut. Zaparkowaliście auto i udaliście się do kawiarenki po orzeźwiającą kawę i lody. Złożyliście zamówienie i usiedliście przy stoliku, czekając na jego zrealizowanie. Wzięliście wszystko "na wynos" i ruszyliście ścieżką w głąb parku. Było dziś w nim mało ludzi, praktycznie byliście sami. Nagle niebo zachmurzyło się i zaczęło padać. Z każdą sekundą deszcz przybierał na sile. Zanim zdążyliście dobiec do samochodu, byliście już przemoczeni do suchej nitki. Nie byliście rozczarowani, wręcz przeciwnie. Wsiedliście do samochodu roześmiani. Choć przemoknięci i zmarznięci, to szczęśliwi. Dojechaliście do twojego domu. Dałaś Seunghyunowi ciuchy na przebranie, które kiedyś zostawił gdy nocował u ciebie i sama poszłaś się przebrać.
-Może zostaniesz na noc? - Zapytałaś, stawiając czajnik na gazie.
-Nie będę ci robił kłopotów, wrócę do domu.
-Przecież wiesz, że zawsze jesteś tutaj mile widziany. - uśmiechnęłaś się puszczając oczko.
-No skoro nalegasz...
-Czyli postanowione - klasnęłaś w dłonie - Ja się prześpię w salonie, a ty w sypialni.
-Zwariowałaś?! Jesteś w swoim domu, to ja zajmę salon. Masz bardzo wygodną kanapę - zaśmiał się.
-Niech ci będzie. - Zalałaś herbatę wrzątkiem i zaniosłaś na stół. Szybko przygotowałaś kanapki i już kolacja była gotowa.
-Jesteś wspaniałą kucharką - rzekł Seungri biorąc do ust danie.
-To tylko zwykłe kanapki - odpowiedziałaś śmiejąc się.
-Ale są przepyszne! - wybuchnęłaś śmiechem. Była już późna godzina i byłaś naprawdę zmęczona, tak samo jak chłopak. Posprzątałaś po posiłku i udałaś się do sypialni, życząc Seunghyunowi dobrej nocy. Położyłaś się i usnęłaś. Obudziłaś się w środku nocy - około 3 - przepocona i z bólem głowy. Udałaś się powoli do łazienki. Zapaliłaś światło w pomieszczeniu. Ledwo zrobiłaś kilka kroków i zemdlałaś. Obudziłaś się na łóżku z zimnym okładem na czole.
-Nic ci się nie stało? - usłyszałaś głos przyjaciela.
-Nie. - odpowiedziałaś uśmiechając się lekko. 
-Zemdlałaś, to nie jest normalne. Może zadzwonię po pogotowie?
-Nie! Nic się takiego nie stało. To przez gorączkę. - odpowiedziałaś patrząc mu głęboko w oczy. -Umm... Przyniósł byś mi szklankę wody?
-Jasne. - Uśmiechnął się i ruszył w stronę kuchni. Spojrzałaś na zegarek. Była godzina 05:45. Chłopak wrócił ze szklanką wody i aspiryną w dłoni.
-Weź to, poczujesz się lepiej. - podał ci lekarstwo i wodę. Wzięłaś do ust tabletkę i popiłaś. Położyłaś się z powrotem na poduszkę. Seungri cały czas siedział obok ciebie i się przyglądał. Podniosłaś się, z zamiarem wstania z łóżka.
-Gdzie się wybierasz? -zapytał z troską chłopak.
-Do łazienki.
-Czekaj. - Chłopak założył na twoje stopy kapcie i wziął cię na ręce. Oplotłaś rękoma jego szyję i zarumieniłaś się.
-C-co ty robisz?
-Zanoszę cię do łazienki. - odrzekł uśmiechając się. Ruszył w stronę pomieszczenia i postawił cię obok sedesu. Wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Załatwiłaś swoje sprawy i ruszyłaś w stronę wyjścia. Otworzyłaś drzwi i znów wylądowałaś na rękach chłopaka. Przytuliłaś się do niego i oparłaś głowę o jego ramię. Gdy chciał cię położyć na łóżku, pociągnęłaś go ze sobą i razem wylądowaliście na pościeli. Zaczęliście się śmiać.
-Widzę, że gorączka już ci minęła.
-Mhm... - odpowiedziałaś wtulając twarz w jego klatkę piersiową. Chłopak ujął twoją twarz w dłonie i pocałował w czoło. Na twojej tważy pojawiły się rumieńce.
-Ah, czyli widzę, że jednak nie. - zaśmiał się. 
-Przeszła! - Odpowiedziałaś. Seungri objął cię mocno i przytulił. Odwzajemniłaś uścisk.
-Umm... _____? Muszę ci coś powiedzieć. - wziął głęboki wdech -B-bo... Ja cię... Kocham... Od 4 lat... Nie gniewasz się? - nie wiedziałaś co powiedzieć.
-A-ale za co mam się na ciebie gniewać? - zapytałaś.
-O to, że ukrywałem to przed tobą. Powinienem już dawno ci to powiedzieć, ale bałem się... - na jego policzkach pojawiły się rumieńce . Ujęłaś jego twarz w dłonie i spojrzałaś w oczy.
-Ja też cię kocham. - uśmiechnęłaś się i pocałowałaś chłopaka w usta. On odwzajemnił i pogłębił pocałunek.

Od tamtej pory jesteście szczęśliwą parą. Wasza miłość kwitnie niczym róża, która nie długo wyda na świat nowe pączki...

 Po dość sporej nieobecności wracamy z SeungRim :3 Podobało się? Zostaw komentarz :3

środa, 28 sierpnia 2013

List (Kangjun - C-Clown)


Scenariusz z dedykacją dla Zi_Yoseob <3 Miłego czytania ^^
Droga _____.
Jeśli to czytasz to znaczy, że mnie już niema. Wiem, że teraz Ci ciężko, ale musisz być dzielna. Jak każdy człowiek musi kiedyś umrzeć, tak mój czas już minął. Nie zdążyłem się nawet zestarzeć. Nie miałem jeszcze dzieci. Może to i lepiej? Mniej osób które zostawiłem. Ale nie potrafię sobie wybaczyć tego, że
zostawiłem Ciebie. Byłaś moją przyjaciółką, albo nawet i więcej. Zakochałem się w twoim uśmiechu, Twoich oczach, w Tobie całej. Byłaś dla mnie motywem do dalszej walki. Przepraszam Cię za to, że nie powiedziałem Ci o mojej chorobie. To było dla mnie za trudne. Ale teraz jest już za późno. Nie wiem czy czułaś do mnie to samo. Mam nadzieję, że chociaż trochę. Wiedziałem, że podkochujesz się w Minwoo. Był moim najlepszym przyjacielem. Często pytałaś się mnie czy może iść z nami do parku. Godziłem się, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, że go kochasz. Dowiedziałem się o tym kilka dni przed śmiercią. Na prawdę żałuję, że nie pożegnałem się z Tobą wcześniej, ale zrobię to teraz. Wiem, że jesteś silną dziewczyną i poradzisz sobie. Minwoo się tobą zaopiekuje.Teraz pewnie płaczesz czytając to. Ale jeśli nie, to dobrze. Nie byłem warty żadnych łez. Byłem tchórzem. Bałem się wyznać, co do Ciebie czuje. Bałem się, że mnie wyśmiejesz i zostawisz. Starałem się nie rozpisywać za dużo. Chcę Ci jeszcze coś powiedzieć: Dbaj o Minwoo i resztę chłopaków. Obiecaj mi, że założysz rodzinę, będziesz mieć dzieci i opowiesz im o wujku Kangjun. Pragnę tylko tego, aby dobrze Ci się żyło. Żebyś była szczęśliwa. Pamiętaj, że będę zawsze z Tobą. Żegnaj.
Kangjun

Trochę wyszedł krótki, ale mam nadzieję, że się nie gniewacie ;-; Jeśli jest zbyt smutny czy coś to przepraszam xD Chodź mam nadzieję, że się jednak podobał :3 (Nadzieja matką głupich xD ) Zapraszam do komentowania! ^^

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Niespodziewana Przemiana (Kris - EXO)


FF z dedykacją dla Yixingscrotch ^^ Tutaj tak trochę współ aŁtoreczką jest BetaAlbert. Sporo tu zmieniła XD
Było już bardzo późno, a ty dopiero wracałaś ze szkoły. Na zewnątrz wszystko powiła ciemność. Nie lubiłaś chodzić sama po nocach. Kroczyłaś długą, ciemną alejką. W takich momentach okolica wyglądała całkiem inaczej niż za dnia. Zamyślona skręciłaś w następną uliczkę. Tuż przed sobą zobaczyłaś czarny terenowy samochód, a w okół niego skupionych trzech mężczyzn. Zauważyłaś, że jeden z nich wskazał palcem na ciebie. Wystraszyłaś się. Postać ruszyła w twoją stronę. Nie wiedziałaś co robić. Sparaliżował cię strach. Było już za późno, gdy odzyskałaś zdrowy rozsądek. Napastnik złapał cię ręce i zasłonił czymś usta. Chciałaś się wyrwać, ale on był silniejszy od ciebie. Wrzucił cię do samochodu. Wtedy reszta wsiadła do pojazdu i odjechaliście. Krzyczałaś, żeby cię wypuścili, ale oni tylko się śmiali i rozmawiali między sobą. Gdybyś miała chociaż trochę siły mogłabyś uciec - otworzyłabyś drzwi i wyskoczyła. Tylko czy to by coś dało? Pewnie i tak by po ciebie wrócili. Nagle poczułaś ostry ból na głowie, tuż obok skroni. Zemdlałaś.  Obudziłaś się w zagraconym wagonie pociągu. Było ciemno, wilgotno i zimno. Rozpłakałaś się. Zadawałaś sobie ciągle te same pytania - "Dlaczego ja? Gdzie do cholery jestem?". Wtedy przy suficie zauważyłaś mały lufcik, przez który wpadała niewielka ilość światła. Stojąc na beczce wyjrzałaś przez okienko. Jechaliście przez las. Na dworze już się ściemniło, co oznaczało, że byłaś nieprzytomna przez cały dzień. Powoli zaczęły docierać do ciebie bodźce, jakie wysyłało ci ciało - byłaś głodna, bolał cię brzuch oraz głowa. Nie wiedząc co masz zrobić, skuliłaś się pod ścianą i zaczęłaś cicho łkać. Nagle poczułaś, że się zatrzymujecie. Po chwili drzwi od przedziału otworzyły się i do środka weszło dwoje mężczyzn. Złapali cię i wywlekli z wagonu. Nawet nie próbowałaś z nimi walczyć, wiedziałaś, że to już koniec. Przez jakiś czas szliście leśną szosą. Po kilku minutach zobaczyłaś wielką willę. Weszliście do środka. Porywacze zaprowadzili cię do pokoju i zamknęli drzwi na klucz. Rozejrzałaś się w okół siebie. Pomieszczenie standardem znacznie różniło się od twojego ostatniego miejsca przetrzymywania, jednak nadal były to "spartańskie" warunki. Twoim oczom ukazało się dwu-osobowe łóżko, szafka nocna oraz ogromna szafa. Podeszłaś do okna. Widok z niego nie był zbyt zdumiewający. Drzewa - i nic więcej. Trzymali cię w jakimś zakichanym lesie, na kompletnym pustkowiu. Twój telefon nie łapał tutaj zasięgu. Byłaś tak głodna, że nie miałaś nawet siły by stać. Położyłaś się na posłaniu. Po chwili drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł mężczyzna. Trzymał tacę z jedzeniem. Położył ją na szafce nocnej i usiadł obok ciebie.
-K-Kim jesteś? - zapytałaś
-Masz siłę aby jeść? - zmienił temat, nawet nie odpowiadając na twoje pytanie.
-T-tak, ale... - nie zdążyłaś dokończyć, ponieważ nieznajomy wyszedł w połowie zdania. Spojrzałaś na jedzenie. Wyglądało pysznie. I rzeczywiście, było naprawdę smaczne.
  Drzwi do pomieszczenia otworzyły się, a do środka weszli dwaj faceci. Złapali cię i zaprowadzili do innego pokoju. Posadzili na krześle i przywiązali do niego. Wtedy twoim oczom ukazał się... Chłopak, niewiele starszy od ciebie. Zdziwił cię jego młody wiek, oraz to, że był ubrany w garnitur. Przeszył cię wzrokiem, następnie spojrzał na swoich pomocników.
-Idioci! - krzyknął. - Miała być w nienaruszonym stanie!
Jego ludzie spojrzeli po sobie, nie bardzo rozumiejąc.
-Ma zadrapanie na czole! Przynieście apteczkę, natychmiast! - rozkazał. Nie trzeba było im powtarzać dwa razy. Osobnik stojący najbliżej pobiegł po przedmiot. Gdy już wrócił, ich szef - jak już się domyśliłaś - wziął od niego apteczkę i kazał wszystkim opuścić pomieszczenie. Wyciągnął z pudełka wodę utlenioną oraz wacik i zdezynfekował ranę. Syknęłaś z bólu.
-Dlaczego mi to robisz? Dlaczego mnie porwaliście? - zapytałaś
-Nie mogę ci tego powiedzieć.
-Ale... Nie zabijecie mnie, prawda?
-Oczywiście, że nie. Jesteś mi bardzo potrzebna.
-Do okupu?
-Można tak powiedzieć. - cały czas mówił z całkowitą obojętnością w głosie. Z twarzy również nie dało się wyczytać żadnych emocji. Trochę cię to przerażało.
-Powiesz mi chociaż jak masz na imię? - spytałaś. Chłopak spojrzał na ciebie. Jego wzrok był niczym porażenie prądem. Przeszły cię ciarki. Nastąpiła chwila ciszy.
-Kris. -odpowiedział po chwili wahania.
-Ja jestem...
-____. Wiem kim jesteś.
-Chciałam być po prostu miła. - uśmiechnęłaś się.
-Nie boisz się?
-Boję się. Ale staram się nie okazywać strachu.
-To dobrze. Skończyłem. - Chłopak odsunął się od ciebie. Twoje ranka była już opatrzona.
-Jeśli będziesz współpracowała, to wypuścimy się szybciej.
-Więc co mam robić?
-Najpierw odpowiedz na kilka pytań. Gdzie jest twój ojciec?
-Mój ojciec? Nie wiem. I nie chcę wiedzieć. Wyjechał 4 lata temu, od tamtego czasu go nie widziałam.
-Słyszałem, że ostatnio wrócił?
-Co?! - Nie wierzyłaś w jego słowa. -T-to niemożliwe. Nienawidzę go. - zaczęłaś ronić łzy. - Jeśli chcieliście dostać okup za mnie, to wam to nie wyjdzie. On dawno o mnie zapomniał.
-Wcale nie chcemy okupu. Mieliśmy go po prostu tobą "zwabić" i się go... Pozbyć.
-Czyli, że... Zabić? - Chłopak pokiwał głową. Nie wiedziałaś co o tym myśleć. Z jednej strony sama chciałaś aby on zniknął, ale to twój ojciec. Kochałaś go, mimo wszystko. Ale jednak bardziej czułaś do niego nienawiść, niż miłość.
-Ale dlaczego chcecie się go pozbyć? - zapytałaś.
-Jest mi winny tyle kasy, że w życiu się z tego nie wypłaci. Poza tym, już kilka razy nam umknął. W końcu musi ponieść konsekwencje swoich czynów.
-Jesteś brutalny.
-Ale skuteczny. - W pokoju zapadła krępująca cisza. Ty nie wiedziałaś co powiedzieć, a Kris nie kwapił się, żeby na nowo rozpocząć rozmowę. W końcu się przełamałaś i cicho zapytałaś.
-Długo będziecie mnie tu trzymać?
-Tak długo aż nie pozbędziemy się twojego ojca. - Westchnęłaś. Chłopak pożegnał się i wyszedł. Jak na porywacza, był zastanawiająco... Uprzejmy i... Poukładany. Cichy, chłodny i obojętny. Nie rzucał się na ciebie, nie naskakiwał. Nie wrzeszczał. Zauważyłaś, że nie zamknął drzwi. Twoja ciekawość zwyciężyła i postanowiłaś się rozejrzeć. Wyszłaś z pomieszczenia. Nie widziałaś nikogo w okolicy, więc poszłaś dalej. Dom był piętrowy. Wchodząc do następnego pomieszczenia wpadłaś na jednego z porywaczy.
-Yah! Co ty tu robisz?! - krzyknął łapiąc cię za ramię.
-Ej! To boli! Puść mnie!
-A to niby czemu? - wrzasnął, ściskając mocniej twoją rękę.
-Bo ja tak mówię. - rozpoznałaś ten beznamiętny głos. Zza rogu wyłonił się Kris.
-Szefie, ona wyszła i...
-Oh, zamknij się. A teraz zostaw ją.
-Tak jest. - puścił twoją rękę i podszedł do młodego mężczyzny.
-Jeśli jeszcze raz ją dotkniesz.... Zapamiętaj tylko, że za to spadnie na ciebie surowa kara.
-R-rozumiem. - Byłaś zdziwiona. Człowiek, który zlecił porwanie... Bronił cię.
Minęło kilka dni, przez które zdążyłaś się zadomowić. Zaczynałaś czuć się jak w domu. Przypomniały ci się strzępki wiadomość z "Informacji" o ofiarach porwań. Wiedziałaś, że czasami zdarzało się tak, że zakładnik przywiązywał się do oprawcy. Czyżbyś i ty miała syndrom sztokholmski? Dostałaś taryfę ulgową. Otrzymałaś kilka ubrań, więc miałaś w czym chodzić. Chodziłaś swobodnie po mieszkaniu, a ostatnio mogłaś nawet wychodzić na dwór. Kilka dni później coś się zmieniło. Kris zaczął częściej z tobą rozmawiać. Przyłapałaś go na tym, że się uśmiechał. Kilka razy próbował cię objąć, ale w ostatniej chwili rezygnował.
-Wiecie już gdzie jest mój ojciec? - zapytałaś pijąc poranną kawę.
-Umm... Tak jakby... - odpowiedział Kris, odkładając swoją filiżankę.
-Czyli?
-Eh. ____, twój ojciec już dawno nie żyje. - trochę zabolały cię te słowa, ale czułaś też nieopisaną ulgę.
-Więc... Dlaczego mnie tu trzymacie?
-Nie chcę, żebyś odchodziła. Przywiązałem się do ciebie. - "Syndrom sztokholmski u PORYWACZA, serio?" - Zostań ze mną. Proszę. - podszedł do ciebie i objął w pasie.
-Zostaniesz? Błagam... - Nie wiedziałaś co powiedzieć. Przytuliłaś się do niego. Tyle mu wystarczyło.
-Saranghae.
Przywiązanie, czy miłość?
"Ja ciebie też, oppa..."

Podobało się? Zostaw komentarz ^^ 

czwartek, 15 sierpnia 2013

Miłosny wybryk (Chen - EXO)


FF z dedykacją dla Widły :3 Miłego czytania ^^
 Chen zawsze lubił Ci dokuczać, ale nigdy się na niego nie złościłaś. A przynajmniej nie na poważnie. A to zabrał Ci telefon i przeglądał wiadomości; a to chował twoje ubrania, albo kradł Ci podpaski (XDDDDD), przyklejając je w różne - dziwne - miejsca. Jego żarty były bardzo dziecinne. Często zakładał sobie twoje staniki i krzyczał, że jest miss piękności. Irytowało Cię to trochę, ale wyglądał na naprawdę szczęśliwego dokuczając Ci.
Jongdae zaprosił Cię do dormu na film. Reszta zespołu udała się na małe wakacje. Zdziwiłaś się, że chłopak zaprosił Cię do niego. To będzie twój pierwszy raz w dormie. Ubrałaś się i wyszłaś. Wchodząc do pomieszczenia poczułaś coś dziwnego. Chen ani cię nie zaczepił, ani nawet nie odezwał się. Usłyszałaś tylko ciche "witaj". Coś ci tu nie pasowało. Usiadłaś na kanapie, a chłopak oznajmił, że będziecie oglądali horror. Byłaś bardzo starchliwa, dlatego nie lubiłaś oglądać strasznych filmów. Kilka minut po odpaleniu filmu zaczęło się dla Ciebie piekło. Kim straszył Cię łapiąc za twoją nogę, akurat wtedy gdy właśnie skupiałaś się na filmie. Byłaś naprawdę wystraszona. Na zewnątrz było już ciemno.
-Może zostaniesz na noc? - zapytał Chen.
-Lepiej pójdę do domu.
-Nie będziesz się bała sama iść? - i tu Cię zagiął. Bałaś się i to bardzo. Ale nie chciałaś mu tego pokazywać.
-N-nie. Niema czego się bać. - rzuciłaś. Chwyciłaś za kurtkę i wyszłaś z dormu. Chen uśmiechnął się pod nosem i zaczął odliczać.
3...
2...
1...
Drzwi od mieszkania otworzyły się, a chłopak uśmiechnął się tryumfalnie.
-Wiedziałem, że wrócisz. - Ty tylko popatrzyłaś na niego i prychnęłaś cicho. Dae podszedł do Ciebie i dźgnął w żebra. Podskoczyłaś. Nie lubiłaś gdy tak robił. Chen wyszczerzył się i przyniósł Ci koszulkę. Była na Ciebie za długa, ale nie przeszkadzało Ci to. Chłopak oznajmił, że będziesz spała w salonie. SAMA. Wiedziałaś że zrobił to specjalnie. Najpierw włączył straszny film, a później Tobą manipulował. Cały on. Chłopak przygotował Ci miejsce do spania.
-Może chcesz, żebym spał z tobą?
-Niema takiej potrzeby.
-Na pewno?
-Tak.
-Skoro tak... To ja idę już spać. Dobranoc. - Chen chciał już wyjść, gdy cicho wyjąkałaś jego imię, lecz na tyle głośno żeby usłyszał.
-Hmm?
- J-jeśli chcesz, możesz ze mną spać. - wydukałaś. Chłopak uśmiechnął się i ruszył w Twoją stronę, pozbywając się spodni i koszulki. Był już w samych bokserkach, gdy próbował wejść na sofę.
-Masz zamiar spać nago? - zapytałaś.
-Przcież mam bokserki, ale jeśli chcesz to mogę je ściągnąć. - uśmiechnął się zadziornie. To nie było w jego stylu. Na twoich policzkach pojawiły się soczyste rumieńce. Schowałaś twarz za poduszką.
-Pabo! Nawet nie próbuj!
-Dlaczego? - spytał, łapiąc za gumkę od bielizny, zsuwając ją delikatnie na dół. Pisnęłaś i zasłoniłaś się kołdrą.
-Bo nie!
-To nie jest odpowiedź.
-A właśnie, że jest! - krzyknęłaś wychylając się zza pościeli. Wasze twarze dzieliły centymetry. Czułaś, że Twoje serce zaczynało wariować.
-Z bliska jesteś jeszcze piękniejsza. - uśmiechnął się uroczo i musnął Twoje usta. Byłaś w szoku. Nie spodziewałaś się tego po nim. Nie wiedząc co zrobić, położyłaś dłoń na jego twarzy. Tyle mu wystarczyło. Pogłębił pocałunek. Po chwili chłopak odsunął się od Ciebie, spojrzał w Twoje oczy i wymruczał słodko:
-Chcesz byś moją dziewczyną?

Podobało się? Zostaw komentarz! ^^

środa, 14 sierpnia 2013

Łzy (Zelo - B.A.P)

Długo wyczekiwany scenariusz z Zelo dla Tifa016 ^^ Przepraszam za długą przerwę spowodowaną brakiem weny ;-; Mianhae ;-;
 Siedziałaś samotnie w domu i stukałaś w klawiaturę laptopa. Pisałaś z Junhongiem. Był on twoim najlepszym przyjacielem. Wiedziałaś, że chłopak czuł do Ciebie więcej, niż przyjaźń. Przysięgliście sobie, że będziecie do końca życia przyjaciółmi. Wiedziałaś, że zabolało to zarówno Zelo, jak i Ciebie. Nie chciałaś się wiązać się z nikim, tym bardziej z nim. Byłaś już coraz słabsza. Leki, które przyjmowałaś, powoli przestawały przynosić ulgę w cierpieniu. Twoja choroba zżerała cię od środka. Lekarze nie dawali Ci szans na dłuższe życie. Szacowali twój pozostały czas na 3 miesiące. Tyle musiało Ci wystarczyć na pożegnanie się z rodziną i znajomymi. Miałaś to zrobić dyskretnie. Minęły 2 miesiące. Zdarzyło się, że już kilka razy straciłaś przytomność. Zostali tylko bliscy krewni i Zelo. Jedynie twoi rodzice wiedzieli o chorobie. Bardzo dobrze maskowałaś ból pod maską grzecznej i zawsze uśmiechniętej dziewczyny. Chciałaś wszystko powiedzieć Zelo, ale nie chciałaś żeby się załamał. Jednak musiałaś mu to wyznać. Umówiliście się na spacer po parku. Wtedy miałaś mu wszystko opowiedzieć. Udałaś się na umówione miejsce. Gdy chłopak dołączył do Ciebie ruszyliście w drogę. Usiedliście na ławeczce. Zebrałaś się na odwagę i zaczęłaś rozmowę.
- M-muszę ci coś powiedzieć.
- Słucham?
- Chodzi o to że... -nie dokończyłaś, ponieważ nagle ciemność przysłoniła ci widok. Zemdlałaś. Obudziłaś się w szpitalu z podłączoną kroplówką. Otworzyłaś oczy i ujrzałaś Zelo ze łzami w oczach. Ten widok był dla Ciebie nie do wytrzymania. Czułaś, że już się o wszystkim dowiedział. 
- Co się stało? - palnęłaś głupio.
- Straciłaś przytomność... - wydusił z siebie chłopak.
-Ahh... - westchnęłaś cicho.
- Masz mi coś do powiedzenia? - w jego głosie można było wyczuć złość.
- Hmmmm, nie...
- Naprawdę? To dlaczego zemdlałaś?
- Nic dzisiaj jeszcze nie jadłam i zasłabłam.
Chłopak zerknął na Ciebie z niedowierzaniem. Prychnął cicho i przeniósł wzrok na okno. Wiedziałaś, że nie powinnaś go okłamywać. Wmawiałaś sobie, że to dla jego dobra. Chłopak znów spojrzał w Twoją stronę.
- Nie musisz już niczego ukrywać. Wiem wszystko. Twój lekarz mi powiedział. - westchnęłaś cicho, a do twoich oczu napłynęły łzy. Zelo nigdy nie widział jak płaczesz, ale nie dlatego, że nigdy tego nie robiłaś. Płakałaś codziennie wylewając z siebie ból i złość, jednak nigdy przy znajomych i tym bardziej przy Zelo. 
- N-nie chciałam ci nic mówić, żeby cię nie zranić. Nie chciałam żebyś cierpiał tak jak ja. Lekarze nie dają mi więcej niż miesiąc życia. Leki przestały działać, a ja jestem coraz słabsza. 
- Czemu?... Czemu nic nie mówiłaś! Pomógłbym ci! Wspierałbym cię... - chłopak zaczął ronić łzy. 
- Nie chciałam cię zranić...
- To dlatego chciałaś żebyśmy zostali tylko przyjaciółmi? To dla tego nie chciałaś mieć chłopaka?
- Na początku nie chciałam zadawać się z nikim... Ale byli dla mnie bardzo mili i polubiłam ich. No i poznałam ciebie...
- Saranghae... - wyszeptał maknae. - Nie możesz teraz odejść...
-Nie mam na to wpływu... To choroba na którą nie ma skutecznego lekarstwa. Prędzej czy później i tak umrę. Ja też czuję do ciebie więcej niż przyjaźń. Ale... - nie dokończyłaś. Chłopak usiadł obok Ciebie.
-Nie poddawaj się. Musisz być silna. Walcz z chorobą! Hwaiting! - Zelo zrobił uroczą minę. Uśmiechnęłaś się lekko. Jego aegyo zawsze na Ciebie działało. Chłopak przytulił cię, a tobie zrobiło się gorąco.
- Nie zostawię cię samej w tym wszystkim. Zostanę z tobą do końca.
- Chincha?
- Ne.
Kilka dni później wyszłaś ze szpitala. Zelo pilnował Cię przez cały ten czas. Ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Twoje ciało przestało reagować. Nie miałaś już siły na nic. Wiedziałaś że to już twój koniec. Chłopak był zrozpaczony. Cały czas płakał.
- Zelo, nie płacz. Nawet gdy odejdę, będę zawsze przy tobie. Będę cię wspierała, tak jak ty wspierałeś mnie w moich ostatnich dniach. Kocham cię i chcę abyś miał dobre życie. Abyś dożył starości i kochał swoją żonę oraz dzieci. - Zelo nadal łkał, wtulając się w Ciebie. Głaskałaś go po włosach, uspakajając go. Z Twoich oczu również zaczęły płynąć łzy. Przytuliłaś go mocniej. Jednak po chwili Twój uścisk poluźnił się, a dłoń spoczęła na włosach maknae. 
- Przepraszam i dziękuje... Annyeonghi gyeseyo... Saranghae...
Po całym pomieszczeniu rozległ się rozpaczliwy krzyk chłopaka, wołający twoje imię.
"Człowiek rodzi się płacząc. Kiedy już się wypłacze, umiera."*
 *Akira Kurosawa - film "Ran"

wtorek, 6 sierpnia 2013

Pierwszy Raz ( Jonghyun - SHINee ) +18


Chodziłaś z Jonghyunem z SHINee. Mieli oni właśnie trasę
koncertową, a ty nie mogłaś z nimi pojechać. Mimo wszystko kontaktowałaś się z Jjongiem kiedy tylko mogłaś - rozmawiałaś i pisałaś z ukochanym codziennie. Nadszedł dzień w którym chłopcy mieli wrócić. Siedziałaś w salonie, gdy nagle usłyszałaś otwierające się drzwi i rozmowy członków zespołu. Wybiegłaś z pokoju i rzuciłaś się swojemu chłopakowi na szyję, on przytulił cię i pocałował na powitanie.
-Hej ____. Dawno się nie widzieliśmy. - Wykrzyknął radośnie Onew.
-Nudziłaś się bez nas? - Zapytał Key
-Nawet nie wiesz jak bardzo! Tęskniłam za wami. Było tu tak cicho bez was. - zaśmialiście się.
-Następnym razem jedziesz z nami. Już ja o to zadbam! - zaśmiał się uroczo Minho.
Członkowie zespołu byli dla Ciebie jak bracia. Kochałaś ich, lecz najbardziej Jonghyuna. Wieczorem oglądaliście jakiś film. Nie spodobał Ci się. Zauważyłaś ze Jjongowi też nie przypadł do gustu. Złapałaś go za rękę i wyciągnęłaś do sypialni.
-Nie czekajcie na nas - powiedziałaś wychodząc z pokoju.
-Może lepiej pod głoszę telewizor... - zaśmiał się Key.
~W sypialni~
-Nie widziałam cię przez długi czas. Trzeba go nadrobić. - zaczęłaś namiętny pocałunek.
Chłopak nic nie mówiąc ściągnął twoją koszulkę i zaczął całować Cię po całym ciele, aż do linii szortów. Zgrabnie odpiął twój stanik i zaczął całować Cię po piersiach. Wziął jedną w dłoń, delikatnie ją masując, a drugą pieścił językiem. Pomrukiwałaś słodko. Wiedziałaś, że to go podnieca. Musnął twoje usta, po czym ściągnął swoją koszulkę i spodnie. Uśmiechnęłaś nie na ten widok. Odpiął guzik od twoich szortów i delikatnie zsunął je, odkrywając twoja skąpą bieliznę. Była cała mokra. Jjong sprawne ściągnął twoje stringi zębami, a jego język znalazł się na twojej łechtaczce. Wygięłaś się z przyjemności. Jęczałaś głośno. W końcu ściągnął swoje bokserki i wszedł w Ciebie wprawnym ruchem. Poruszał się coraz szybciej, a twoje mruczenie zamieniło się w jęki rozkoszy. Złapał Cię w talii i podniósł do góry. Siedziałaś na jego męskości i ujeżdżałaś go. Jonghyun zaczął bardzo namiętny pocałunek. Zaczął ssać twój język, a ty wbijałaś paznokcie w jego bark. Lekko przygryzaliście sobie wargi, co sprawiało wam jeszcze więcej przyjemności. Robiliście krótkie przerwy na zaczerpnięcie oddechu. Po kilku głębszych ruchach, doszliście w tym samym czasie. Jego ciepła sperma wypełniła twoje wnętrze, a twoja pochwa zaciskała się na jego męskości. Dyszeliście sobie nad uszami, jakbyście przebiegli ze sto kilometrów. Jjong wyszedł z Ciebie. Położył delikatnie na łóżku, przytulił i przykrył was kołdrą.
-Musimy to jeszcze powtórzyć - wyszeptał.
Nie mogłaś wydusić z siebie ani słowa. Pokręciłaś tylko głową i przytuliłaś się do jego klatki piersiowej.

No więc tak... Ten FF pierwotnie był scenariuszem, ale go zmieniłam xD Pisałam go dosyć dawno. To był jeden z moich pierwszych scenariuszy xD Mam nadzieję, że się podobało ^^