Siedziałaś samotnie w domu i stukałaś w klawiaturę laptopa. Pisałaś z Junhongiem. Był on twoim najlepszym przyjacielem. Wiedziałaś, że chłopak czuł do Ciebie więcej, niż przyjaźń. Przysięgliście sobie, że będziecie do końca życia przyjaciółmi. Wiedziałaś, że zabolało to zarówno Zelo, jak i Ciebie. Nie chciałaś się wiązać się z nikim, tym bardziej z nim. Byłaś już coraz słabsza. Leki, które przyjmowałaś, powoli przestawały przynosić ulgę w cierpieniu. Twoja choroba zżerała cię od środka. Lekarze nie dawali Ci szans na dłuższe życie. Szacowali twój pozostały czas na 3 miesiące. Tyle musiało Ci wystarczyć na pożegnanie się z rodziną i znajomymi. Miałaś to zrobić dyskretnie. Minęły 2 miesiące. Zdarzyło się, że już kilka razy straciłaś przytomność. Zostali tylko bliscy krewni i Zelo. Jedynie twoi rodzice wiedzieli o chorobie. Bardzo dobrze maskowałaś ból pod maską grzecznej i zawsze uśmiechniętej dziewczyny. Chciałaś wszystko powiedzieć Zelo, ale nie chciałaś żeby się załamał. Jednak musiałaś mu to wyznać. Umówiliście się na spacer po parku. Wtedy miałaś mu wszystko opowiedzieć. Udałaś się na umówione miejsce. Gdy chłopak dołączył do Ciebie ruszyliście w drogę. Usiedliście na ławeczce. Zebrałaś się na odwagę i zaczęłaś rozmowę.
- M-muszę ci coś powiedzieć.
- Słucham?
- Chodzi o to że... -nie dokończyłaś, ponieważ nagle ciemność przysłoniła ci widok. Zemdlałaś. Obudziłaś się w szpitalu z podłączoną kroplówką. Otworzyłaś oczy i ujrzałaś Zelo ze łzami w oczach. Ten widok był dla Ciebie nie do wytrzymania. Czułaś, że już się o wszystkim dowiedział.
- Co się stało? - palnęłaś głupio.
- Straciłaś przytomność... - wydusił z siebie chłopak.
-Ahh... - westchnęłaś cicho.
- Masz mi coś do powiedzenia? - w jego głosie można było wyczuć złość.
- Hmmmm, nie...
- Naprawdę? To dlaczego zemdlałaś?
- Nic dzisiaj jeszcze nie jadłam i zasłabłam.
Chłopak zerknął na Ciebie z niedowierzaniem. Prychnął cicho i przeniósł wzrok na okno. Wiedziałaś, że nie powinnaś go okłamywać. Wmawiałaś sobie, że to dla jego dobra. Chłopak znów spojrzał w Twoją stronę.
- Nie musisz już niczego ukrywać. Wiem wszystko. Twój lekarz mi powiedział. - westchnęłaś cicho, a do twoich oczu napłynęły łzy. Zelo nigdy nie widział jak płaczesz, ale nie dlatego, że nigdy tego nie robiłaś. Płakałaś codziennie wylewając z siebie ból i złość, jednak nigdy przy znajomych i tym bardziej przy Zelo.
- N-nie chciałam ci nic mówić, żeby cię nie zranić. Nie chciałam żebyś cierpiał tak jak ja. Lekarze nie dają mi więcej niż miesiąc życia. Leki przestały działać, a ja jestem coraz słabsza.
- Czemu?... Czemu nic nie mówiłaś! Pomógłbym ci! Wspierałbym cię... - chłopak zaczął ronić łzy.
- Nie chciałam cię zranić...
- To dlatego chciałaś żebyśmy zostali tylko przyjaciółmi? To dla tego nie chciałaś mieć chłopaka?
- Na początku nie chciałam zadawać się z nikim... Ale byli dla mnie bardzo mili i polubiłam ich. No i poznałam ciebie...
- Saranghae... - wyszeptał maknae. - Nie możesz teraz odejść...
-Nie mam na to wpływu... To choroba na którą nie ma skutecznego lekarstwa. Prędzej czy później i tak umrę. Ja też czuję do ciebie więcej niż przyjaźń. Ale... - nie dokończyłaś. Chłopak usiadł obok Ciebie.
-Nie poddawaj się. Musisz być silna. Walcz z chorobą! Hwaiting! - Zelo zrobił uroczą minę. Uśmiechnęłaś się lekko. Jego aegyo zawsze na Ciebie działało. Chłopak przytulił cię, a tobie zrobiło się gorąco.
- Nie zostawię cię samej w tym wszystkim. Zostanę z tobą do końca.
- Chincha?
- Ne.
Kilka dni później wyszłaś ze szpitala. Zelo pilnował Cię przez cały ten czas. Ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Twoje ciało przestało reagować. Nie miałaś już siły na nic. Wiedziałaś że to już twój koniec. Chłopak był zrozpaczony. Cały czas płakał.
- Zelo, nie płacz. Nawet gdy odejdę, będę zawsze przy tobie. Będę cię wspierała, tak jak ty wspierałeś mnie w moich ostatnich dniach. Kocham cię i chcę abyś miał dobre życie. Abyś dożył starości i kochał swoją żonę oraz dzieci. - Zelo nadal łkał, wtulając się w Ciebie. Głaskałaś go po włosach, uspakajając go. Z Twoich oczu również zaczęły płynąć łzy. Przytuliłaś go mocniej. Jednak po chwili Twój uścisk poluźnił się, a dłoń spoczęła na włosach maknae.
- Przepraszam i dziękuje... Annyeonghi gyeseyo... Saranghae...
Po całym pomieszczeniu rozległ się rozpaczliwy krzyk chłopaka, wołający twoje imię.
"Człowiek rodzi się płacząc. Kiedy już się wypłacze, umiera."**Akira Kurosawa - film "Ran"
Boże ryczę.... ;cc jakie to smutne, tak mi szkoda Zelo.. Świetna robota znów.. PIĘKNE <cc
OdpowiedzUsuńNiee, tylko nie angsty, zawsze na nich rycze T^T jest fajny, ale zbyt smutny :cc @cherryninja1
OdpowiedzUsuńŚwietne... mogła bym poprosić o scenariusz z Dongho (U-KISS)???
OdpowiedzUsuńweszłam dopiero dzisiaj i jak przeczytałam to zaczełam ryczeć jak dziecko tak samo w tym scenariuszu z Zico "Agenci Miłości".
OdpowiedzUsuńPiekne oby tak dalej.
Gdy przeczytałam scenariusz z Sehunem płakałam, bo moje wspomnienia wróciły, przypomniało mi się jak to mnie oskarżano o straszne rzeczy i mimowolnie zaczęłam płakać. Potem włączyłam to, bo pomyślałam, że mój ukochany Jelly mnie rozbawi. Tym przypomniałaś mi jak to jest tracić w oczach kogoś, kogo się kocha. Uważam, że... w sumie już nic nie uważam. Po prostu jestem głupia. Nie umiem logicznie sklepać zdania. Moja polonistka byłaby zawiedziona. Dziękuję, przepraszam oraz weny życzę.
OdpowiedzUsuńTo było naprawdę piękne, aż się popłakałam.
OdpowiedzUsuń