środa, 28 sierpnia 2013

List (Kangjun - C-Clown)


Scenariusz z dedykacją dla Zi_Yoseob <3 Miłego czytania ^^
Droga _____.
Jeśli to czytasz to znaczy, że mnie już niema. Wiem, że teraz Ci ciężko, ale musisz być dzielna. Jak każdy człowiek musi kiedyś umrzeć, tak mój czas już minął. Nie zdążyłem się nawet zestarzeć. Nie miałem jeszcze dzieci. Może to i lepiej? Mniej osób które zostawiłem. Ale nie potrafię sobie wybaczyć tego, że
zostawiłem Ciebie. Byłaś moją przyjaciółką, albo nawet i więcej. Zakochałem się w twoim uśmiechu, Twoich oczach, w Tobie całej. Byłaś dla mnie motywem do dalszej walki. Przepraszam Cię za to, że nie powiedziałem Ci o mojej chorobie. To było dla mnie za trudne. Ale teraz jest już za późno. Nie wiem czy czułaś do mnie to samo. Mam nadzieję, że chociaż trochę. Wiedziałem, że podkochujesz się w Minwoo. Był moim najlepszym przyjacielem. Często pytałaś się mnie czy może iść z nami do parku. Godziłem się, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, że go kochasz. Dowiedziałem się o tym kilka dni przed śmiercią. Na prawdę żałuję, że nie pożegnałem się z Tobą wcześniej, ale zrobię to teraz. Wiem, że jesteś silną dziewczyną i poradzisz sobie. Minwoo się tobą zaopiekuje.Teraz pewnie płaczesz czytając to. Ale jeśli nie, to dobrze. Nie byłem warty żadnych łez. Byłem tchórzem. Bałem się wyznać, co do Ciebie czuje. Bałem się, że mnie wyśmiejesz i zostawisz. Starałem się nie rozpisywać za dużo. Chcę Ci jeszcze coś powiedzieć: Dbaj o Minwoo i resztę chłopaków. Obiecaj mi, że założysz rodzinę, będziesz mieć dzieci i opowiesz im o wujku Kangjun. Pragnę tylko tego, aby dobrze Ci się żyło. Żebyś była szczęśliwa. Pamiętaj, że będę zawsze z Tobą. Żegnaj.
Kangjun

Trochę wyszedł krótki, ale mam nadzieję, że się nie gniewacie ;-; Jeśli jest zbyt smutny czy coś to przepraszam xD Chodź mam nadzieję, że się jednak podobał :3 (Nadzieja matką głupich xD ) Zapraszam do komentowania! ^^

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Niespodziewana Przemiana (Kris - EXO)


FF z dedykacją dla Yixingscrotch ^^ Tutaj tak trochę współ aŁtoreczką jest BetaAlbert. Sporo tu zmieniła XD
Było już bardzo późno, a ty dopiero wracałaś ze szkoły. Na zewnątrz wszystko powiła ciemność. Nie lubiłaś chodzić sama po nocach. Kroczyłaś długą, ciemną alejką. W takich momentach okolica wyglądała całkiem inaczej niż za dnia. Zamyślona skręciłaś w następną uliczkę. Tuż przed sobą zobaczyłaś czarny terenowy samochód, a w okół niego skupionych trzech mężczyzn. Zauważyłaś, że jeden z nich wskazał palcem na ciebie. Wystraszyłaś się. Postać ruszyła w twoją stronę. Nie wiedziałaś co robić. Sparaliżował cię strach. Było już za późno, gdy odzyskałaś zdrowy rozsądek. Napastnik złapał cię ręce i zasłonił czymś usta. Chciałaś się wyrwać, ale on był silniejszy od ciebie. Wrzucił cię do samochodu. Wtedy reszta wsiadła do pojazdu i odjechaliście. Krzyczałaś, żeby cię wypuścili, ale oni tylko się śmiali i rozmawiali między sobą. Gdybyś miała chociaż trochę siły mogłabyś uciec - otworzyłabyś drzwi i wyskoczyła. Tylko czy to by coś dało? Pewnie i tak by po ciebie wrócili. Nagle poczułaś ostry ból na głowie, tuż obok skroni. Zemdlałaś.  Obudziłaś się w zagraconym wagonie pociągu. Było ciemno, wilgotno i zimno. Rozpłakałaś się. Zadawałaś sobie ciągle te same pytania - "Dlaczego ja? Gdzie do cholery jestem?". Wtedy przy suficie zauważyłaś mały lufcik, przez który wpadała niewielka ilość światła. Stojąc na beczce wyjrzałaś przez okienko. Jechaliście przez las. Na dworze już się ściemniło, co oznaczało, że byłaś nieprzytomna przez cały dzień. Powoli zaczęły docierać do ciebie bodźce, jakie wysyłało ci ciało - byłaś głodna, bolał cię brzuch oraz głowa. Nie wiedząc co masz zrobić, skuliłaś się pod ścianą i zaczęłaś cicho łkać. Nagle poczułaś, że się zatrzymujecie. Po chwili drzwi od przedziału otworzyły się i do środka weszło dwoje mężczyzn. Złapali cię i wywlekli z wagonu. Nawet nie próbowałaś z nimi walczyć, wiedziałaś, że to już koniec. Przez jakiś czas szliście leśną szosą. Po kilku minutach zobaczyłaś wielką willę. Weszliście do środka. Porywacze zaprowadzili cię do pokoju i zamknęli drzwi na klucz. Rozejrzałaś się w okół siebie. Pomieszczenie standardem znacznie różniło się od twojego ostatniego miejsca przetrzymywania, jednak nadal były to "spartańskie" warunki. Twoim oczom ukazało się dwu-osobowe łóżko, szafka nocna oraz ogromna szafa. Podeszłaś do okna. Widok z niego nie był zbyt zdumiewający. Drzewa - i nic więcej. Trzymali cię w jakimś zakichanym lesie, na kompletnym pustkowiu. Twój telefon nie łapał tutaj zasięgu. Byłaś tak głodna, że nie miałaś nawet siły by stać. Położyłaś się na posłaniu. Po chwili drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł mężczyzna. Trzymał tacę z jedzeniem. Położył ją na szafce nocnej i usiadł obok ciebie.
-K-Kim jesteś? - zapytałaś
-Masz siłę aby jeść? - zmienił temat, nawet nie odpowiadając na twoje pytanie.
-T-tak, ale... - nie zdążyłaś dokończyć, ponieważ nieznajomy wyszedł w połowie zdania. Spojrzałaś na jedzenie. Wyglądało pysznie. I rzeczywiście, było naprawdę smaczne.
  Drzwi do pomieszczenia otworzyły się, a do środka weszli dwaj faceci. Złapali cię i zaprowadzili do innego pokoju. Posadzili na krześle i przywiązali do niego. Wtedy twoim oczom ukazał się... Chłopak, niewiele starszy od ciebie. Zdziwił cię jego młody wiek, oraz to, że był ubrany w garnitur. Przeszył cię wzrokiem, następnie spojrzał na swoich pomocników.
-Idioci! - krzyknął. - Miała być w nienaruszonym stanie!
Jego ludzie spojrzeli po sobie, nie bardzo rozumiejąc.
-Ma zadrapanie na czole! Przynieście apteczkę, natychmiast! - rozkazał. Nie trzeba było im powtarzać dwa razy. Osobnik stojący najbliżej pobiegł po przedmiot. Gdy już wrócił, ich szef - jak już się domyśliłaś - wziął od niego apteczkę i kazał wszystkim opuścić pomieszczenie. Wyciągnął z pudełka wodę utlenioną oraz wacik i zdezynfekował ranę. Syknęłaś z bólu.
-Dlaczego mi to robisz? Dlaczego mnie porwaliście? - zapytałaś
-Nie mogę ci tego powiedzieć.
-Ale... Nie zabijecie mnie, prawda?
-Oczywiście, że nie. Jesteś mi bardzo potrzebna.
-Do okupu?
-Można tak powiedzieć. - cały czas mówił z całkowitą obojętnością w głosie. Z twarzy również nie dało się wyczytać żadnych emocji. Trochę cię to przerażało.
-Powiesz mi chociaż jak masz na imię? - spytałaś. Chłopak spojrzał na ciebie. Jego wzrok był niczym porażenie prądem. Przeszły cię ciarki. Nastąpiła chwila ciszy.
-Kris. -odpowiedział po chwili wahania.
-Ja jestem...
-____. Wiem kim jesteś.
-Chciałam być po prostu miła. - uśmiechnęłaś się.
-Nie boisz się?
-Boję się. Ale staram się nie okazywać strachu.
-To dobrze. Skończyłem. - Chłopak odsunął się od ciebie. Twoje ranka była już opatrzona.
-Jeśli będziesz współpracowała, to wypuścimy się szybciej.
-Więc co mam robić?
-Najpierw odpowiedz na kilka pytań. Gdzie jest twój ojciec?
-Mój ojciec? Nie wiem. I nie chcę wiedzieć. Wyjechał 4 lata temu, od tamtego czasu go nie widziałam.
-Słyszałem, że ostatnio wrócił?
-Co?! - Nie wierzyłaś w jego słowa. -T-to niemożliwe. Nienawidzę go. - zaczęłaś ronić łzy. - Jeśli chcieliście dostać okup za mnie, to wam to nie wyjdzie. On dawno o mnie zapomniał.
-Wcale nie chcemy okupu. Mieliśmy go po prostu tobą "zwabić" i się go... Pozbyć.
-Czyli, że... Zabić? - Chłopak pokiwał głową. Nie wiedziałaś co o tym myśleć. Z jednej strony sama chciałaś aby on zniknął, ale to twój ojciec. Kochałaś go, mimo wszystko. Ale jednak bardziej czułaś do niego nienawiść, niż miłość.
-Ale dlaczego chcecie się go pozbyć? - zapytałaś.
-Jest mi winny tyle kasy, że w życiu się z tego nie wypłaci. Poza tym, już kilka razy nam umknął. W końcu musi ponieść konsekwencje swoich czynów.
-Jesteś brutalny.
-Ale skuteczny. - W pokoju zapadła krępująca cisza. Ty nie wiedziałaś co powiedzieć, a Kris nie kwapił się, żeby na nowo rozpocząć rozmowę. W końcu się przełamałaś i cicho zapytałaś.
-Długo będziecie mnie tu trzymać?
-Tak długo aż nie pozbędziemy się twojego ojca. - Westchnęłaś. Chłopak pożegnał się i wyszedł. Jak na porywacza, był zastanawiająco... Uprzejmy i... Poukładany. Cichy, chłodny i obojętny. Nie rzucał się na ciebie, nie naskakiwał. Nie wrzeszczał. Zauważyłaś, że nie zamknął drzwi. Twoja ciekawość zwyciężyła i postanowiłaś się rozejrzeć. Wyszłaś z pomieszczenia. Nie widziałaś nikogo w okolicy, więc poszłaś dalej. Dom był piętrowy. Wchodząc do następnego pomieszczenia wpadłaś na jednego z porywaczy.
-Yah! Co ty tu robisz?! - krzyknął łapiąc cię za ramię.
-Ej! To boli! Puść mnie!
-A to niby czemu? - wrzasnął, ściskając mocniej twoją rękę.
-Bo ja tak mówię. - rozpoznałaś ten beznamiętny głos. Zza rogu wyłonił się Kris.
-Szefie, ona wyszła i...
-Oh, zamknij się. A teraz zostaw ją.
-Tak jest. - puścił twoją rękę i podszedł do młodego mężczyzny.
-Jeśli jeszcze raz ją dotkniesz.... Zapamiętaj tylko, że za to spadnie na ciebie surowa kara.
-R-rozumiem. - Byłaś zdziwiona. Człowiek, który zlecił porwanie... Bronił cię.
Minęło kilka dni, przez które zdążyłaś się zadomowić. Zaczynałaś czuć się jak w domu. Przypomniały ci się strzępki wiadomość z "Informacji" o ofiarach porwań. Wiedziałaś, że czasami zdarzało się tak, że zakładnik przywiązywał się do oprawcy. Czyżbyś i ty miała syndrom sztokholmski? Dostałaś taryfę ulgową. Otrzymałaś kilka ubrań, więc miałaś w czym chodzić. Chodziłaś swobodnie po mieszkaniu, a ostatnio mogłaś nawet wychodzić na dwór. Kilka dni później coś się zmieniło. Kris zaczął częściej z tobą rozmawiać. Przyłapałaś go na tym, że się uśmiechał. Kilka razy próbował cię objąć, ale w ostatniej chwili rezygnował.
-Wiecie już gdzie jest mój ojciec? - zapytałaś pijąc poranną kawę.
-Umm... Tak jakby... - odpowiedział Kris, odkładając swoją filiżankę.
-Czyli?
-Eh. ____, twój ojciec już dawno nie żyje. - trochę zabolały cię te słowa, ale czułaś też nieopisaną ulgę.
-Więc... Dlaczego mnie tu trzymacie?
-Nie chcę, żebyś odchodziła. Przywiązałem się do ciebie. - "Syndrom sztokholmski u PORYWACZA, serio?" - Zostań ze mną. Proszę. - podszedł do ciebie i objął w pasie.
-Zostaniesz? Błagam... - Nie wiedziałaś co powiedzieć. Przytuliłaś się do niego. Tyle mu wystarczyło.
-Saranghae.
Przywiązanie, czy miłość?
"Ja ciebie też, oppa..."

Podobało się? Zostaw komentarz ^^ 

czwartek, 15 sierpnia 2013

Miłosny wybryk (Chen - EXO)


FF z dedykacją dla Widły :3 Miłego czytania ^^
 Chen zawsze lubił Ci dokuczać, ale nigdy się na niego nie złościłaś. A przynajmniej nie na poważnie. A to zabrał Ci telefon i przeglądał wiadomości; a to chował twoje ubrania, albo kradł Ci podpaski (XDDDDD), przyklejając je w różne - dziwne - miejsca. Jego żarty były bardzo dziecinne. Często zakładał sobie twoje staniki i krzyczał, że jest miss piękności. Irytowało Cię to trochę, ale wyglądał na naprawdę szczęśliwego dokuczając Ci.
Jongdae zaprosił Cię do dormu na film. Reszta zespołu udała się na małe wakacje. Zdziwiłaś się, że chłopak zaprosił Cię do niego. To będzie twój pierwszy raz w dormie. Ubrałaś się i wyszłaś. Wchodząc do pomieszczenia poczułaś coś dziwnego. Chen ani cię nie zaczepił, ani nawet nie odezwał się. Usłyszałaś tylko ciche "witaj". Coś ci tu nie pasowało. Usiadłaś na kanapie, a chłopak oznajmił, że będziecie oglądali horror. Byłaś bardzo starchliwa, dlatego nie lubiłaś oglądać strasznych filmów. Kilka minut po odpaleniu filmu zaczęło się dla Ciebie piekło. Kim straszył Cię łapiąc za twoją nogę, akurat wtedy gdy właśnie skupiałaś się na filmie. Byłaś naprawdę wystraszona. Na zewnątrz było już ciemno.
-Może zostaniesz na noc? - zapytał Chen.
-Lepiej pójdę do domu.
-Nie będziesz się bała sama iść? - i tu Cię zagiął. Bałaś się i to bardzo. Ale nie chciałaś mu tego pokazywać.
-N-nie. Niema czego się bać. - rzuciłaś. Chwyciłaś za kurtkę i wyszłaś z dormu. Chen uśmiechnął się pod nosem i zaczął odliczać.
3...
2...
1...
Drzwi od mieszkania otworzyły się, a chłopak uśmiechnął się tryumfalnie.
-Wiedziałem, że wrócisz. - Ty tylko popatrzyłaś na niego i prychnęłaś cicho. Dae podszedł do Ciebie i dźgnął w żebra. Podskoczyłaś. Nie lubiłaś gdy tak robił. Chen wyszczerzył się i przyniósł Ci koszulkę. Była na Ciebie za długa, ale nie przeszkadzało Ci to. Chłopak oznajmił, że będziesz spała w salonie. SAMA. Wiedziałaś że zrobił to specjalnie. Najpierw włączył straszny film, a później Tobą manipulował. Cały on. Chłopak przygotował Ci miejsce do spania.
-Może chcesz, żebym spał z tobą?
-Niema takiej potrzeby.
-Na pewno?
-Tak.
-Skoro tak... To ja idę już spać. Dobranoc. - Chen chciał już wyjść, gdy cicho wyjąkałaś jego imię, lecz na tyle głośno żeby usłyszał.
-Hmm?
- J-jeśli chcesz, możesz ze mną spać. - wydukałaś. Chłopak uśmiechnął się i ruszył w Twoją stronę, pozbywając się spodni i koszulki. Był już w samych bokserkach, gdy próbował wejść na sofę.
-Masz zamiar spać nago? - zapytałaś.
-Przcież mam bokserki, ale jeśli chcesz to mogę je ściągnąć. - uśmiechnął się zadziornie. To nie było w jego stylu. Na twoich policzkach pojawiły się soczyste rumieńce. Schowałaś twarz za poduszką.
-Pabo! Nawet nie próbuj!
-Dlaczego? - spytał, łapiąc za gumkę od bielizny, zsuwając ją delikatnie na dół. Pisnęłaś i zasłoniłaś się kołdrą.
-Bo nie!
-To nie jest odpowiedź.
-A właśnie, że jest! - krzyknęłaś wychylając się zza pościeli. Wasze twarze dzieliły centymetry. Czułaś, że Twoje serce zaczynało wariować.
-Z bliska jesteś jeszcze piękniejsza. - uśmiechnął się uroczo i musnął Twoje usta. Byłaś w szoku. Nie spodziewałaś się tego po nim. Nie wiedząc co zrobić, położyłaś dłoń na jego twarzy. Tyle mu wystarczyło. Pogłębił pocałunek. Po chwili chłopak odsunął się od Ciebie, spojrzał w Twoje oczy i wymruczał słodko:
-Chcesz byś moją dziewczyną?

Podobało się? Zostaw komentarz! ^^

środa, 14 sierpnia 2013

Łzy (Zelo - B.A.P)

Długo wyczekiwany scenariusz z Zelo dla Tifa016 ^^ Przepraszam za długą przerwę spowodowaną brakiem weny ;-; Mianhae ;-;
 Siedziałaś samotnie w domu i stukałaś w klawiaturę laptopa. Pisałaś z Junhongiem. Był on twoim najlepszym przyjacielem. Wiedziałaś, że chłopak czuł do Ciebie więcej, niż przyjaźń. Przysięgliście sobie, że będziecie do końca życia przyjaciółmi. Wiedziałaś, że zabolało to zarówno Zelo, jak i Ciebie. Nie chciałaś się wiązać się z nikim, tym bardziej z nim. Byłaś już coraz słabsza. Leki, które przyjmowałaś, powoli przestawały przynosić ulgę w cierpieniu. Twoja choroba zżerała cię od środka. Lekarze nie dawali Ci szans na dłuższe życie. Szacowali twój pozostały czas na 3 miesiące. Tyle musiało Ci wystarczyć na pożegnanie się z rodziną i znajomymi. Miałaś to zrobić dyskretnie. Minęły 2 miesiące. Zdarzyło się, że już kilka razy straciłaś przytomność. Zostali tylko bliscy krewni i Zelo. Jedynie twoi rodzice wiedzieli o chorobie. Bardzo dobrze maskowałaś ból pod maską grzecznej i zawsze uśmiechniętej dziewczyny. Chciałaś wszystko powiedzieć Zelo, ale nie chciałaś żeby się załamał. Jednak musiałaś mu to wyznać. Umówiliście się na spacer po parku. Wtedy miałaś mu wszystko opowiedzieć. Udałaś się na umówione miejsce. Gdy chłopak dołączył do Ciebie ruszyliście w drogę. Usiedliście na ławeczce. Zebrałaś się na odwagę i zaczęłaś rozmowę.
- M-muszę ci coś powiedzieć.
- Słucham?
- Chodzi o to że... -nie dokończyłaś, ponieważ nagle ciemność przysłoniła ci widok. Zemdlałaś. Obudziłaś się w szpitalu z podłączoną kroplówką. Otworzyłaś oczy i ujrzałaś Zelo ze łzami w oczach. Ten widok był dla Ciebie nie do wytrzymania. Czułaś, że już się o wszystkim dowiedział. 
- Co się stało? - palnęłaś głupio.
- Straciłaś przytomność... - wydusił z siebie chłopak.
-Ahh... - westchnęłaś cicho.
- Masz mi coś do powiedzenia? - w jego głosie można było wyczuć złość.
- Hmmmm, nie...
- Naprawdę? To dlaczego zemdlałaś?
- Nic dzisiaj jeszcze nie jadłam i zasłabłam.
Chłopak zerknął na Ciebie z niedowierzaniem. Prychnął cicho i przeniósł wzrok na okno. Wiedziałaś, że nie powinnaś go okłamywać. Wmawiałaś sobie, że to dla jego dobra. Chłopak znów spojrzał w Twoją stronę.
- Nie musisz już niczego ukrywać. Wiem wszystko. Twój lekarz mi powiedział. - westchnęłaś cicho, a do twoich oczu napłynęły łzy. Zelo nigdy nie widział jak płaczesz, ale nie dlatego, że nigdy tego nie robiłaś. Płakałaś codziennie wylewając z siebie ból i złość, jednak nigdy przy znajomych i tym bardziej przy Zelo. 
- N-nie chciałam ci nic mówić, żeby cię nie zranić. Nie chciałam żebyś cierpiał tak jak ja. Lekarze nie dają mi więcej niż miesiąc życia. Leki przestały działać, a ja jestem coraz słabsza. 
- Czemu?... Czemu nic nie mówiłaś! Pomógłbym ci! Wspierałbym cię... - chłopak zaczął ronić łzy. 
- Nie chciałam cię zranić...
- To dlatego chciałaś żebyśmy zostali tylko przyjaciółmi? To dla tego nie chciałaś mieć chłopaka?
- Na początku nie chciałam zadawać się z nikim... Ale byli dla mnie bardzo mili i polubiłam ich. No i poznałam ciebie...
- Saranghae... - wyszeptał maknae. - Nie możesz teraz odejść...
-Nie mam na to wpływu... To choroba na którą nie ma skutecznego lekarstwa. Prędzej czy później i tak umrę. Ja też czuję do ciebie więcej niż przyjaźń. Ale... - nie dokończyłaś. Chłopak usiadł obok Ciebie.
-Nie poddawaj się. Musisz być silna. Walcz z chorobą! Hwaiting! - Zelo zrobił uroczą minę. Uśmiechnęłaś się lekko. Jego aegyo zawsze na Ciebie działało. Chłopak przytulił cię, a tobie zrobiło się gorąco.
- Nie zostawię cię samej w tym wszystkim. Zostanę z tobą do końca.
- Chincha?
- Ne.
Kilka dni później wyszłaś ze szpitala. Zelo pilnował Cię przez cały ten czas. Ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Twoje ciało przestało reagować. Nie miałaś już siły na nic. Wiedziałaś że to już twój koniec. Chłopak był zrozpaczony. Cały czas płakał.
- Zelo, nie płacz. Nawet gdy odejdę, będę zawsze przy tobie. Będę cię wspierała, tak jak ty wspierałeś mnie w moich ostatnich dniach. Kocham cię i chcę abyś miał dobre życie. Abyś dożył starości i kochał swoją żonę oraz dzieci. - Zelo nadal łkał, wtulając się w Ciebie. Głaskałaś go po włosach, uspakajając go. Z Twoich oczu również zaczęły płynąć łzy. Przytuliłaś go mocniej. Jednak po chwili Twój uścisk poluźnił się, a dłoń spoczęła na włosach maknae. 
- Przepraszam i dziękuje... Annyeonghi gyeseyo... Saranghae...
Po całym pomieszczeniu rozległ się rozpaczliwy krzyk chłopaka, wołający twoje imię.
"Człowiek rodzi się płacząc. Kiedy już się wypłacze, umiera."*
 *Akira Kurosawa - film "Ran"

wtorek, 6 sierpnia 2013

Pierwszy Raz ( Jonghyun - SHINee ) +18


Chodziłaś z Jonghyunem z SHINee. Mieli oni właśnie trasę
koncertową, a ty nie mogłaś z nimi pojechać. Mimo wszystko kontaktowałaś się z Jjongiem kiedy tylko mogłaś - rozmawiałaś i pisałaś z ukochanym codziennie. Nadszedł dzień w którym chłopcy mieli wrócić. Siedziałaś w salonie, gdy nagle usłyszałaś otwierające się drzwi i rozmowy członków zespołu. Wybiegłaś z pokoju i rzuciłaś się swojemu chłopakowi na szyję, on przytulił cię i pocałował na powitanie.
-Hej ____. Dawno się nie widzieliśmy. - Wykrzyknął radośnie Onew.
-Nudziłaś się bez nas? - Zapytał Key
-Nawet nie wiesz jak bardzo! Tęskniłam za wami. Było tu tak cicho bez was. - zaśmialiście się.
-Następnym razem jedziesz z nami. Już ja o to zadbam! - zaśmiał się uroczo Minho.
Członkowie zespołu byli dla Ciebie jak bracia. Kochałaś ich, lecz najbardziej Jonghyuna. Wieczorem oglądaliście jakiś film. Nie spodobał Ci się. Zauważyłaś ze Jjongowi też nie przypadł do gustu. Złapałaś go za rękę i wyciągnęłaś do sypialni.
-Nie czekajcie na nas - powiedziałaś wychodząc z pokoju.
-Może lepiej pod głoszę telewizor... - zaśmiał się Key.
~W sypialni~
-Nie widziałam cię przez długi czas. Trzeba go nadrobić. - zaczęłaś namiętny pocałunek.
Chłopak nic nie mówiąc ściągnął twoją koszulkę i zaczął całować Cię po całym ciele, aż do linii szortów. Zgrabnie odpiął twój stanik i zaczął całować Cię po piersiach. Wziął jedną w dłoń, delikatnie ją masując, a drugą pieścił językiem. Pomrukiwałaś słodko. Wiedziałaś, że to go podnieca. Musnął twoje usta, po czym ściągnął swoją koszulkę i spodnie. Uśmiechnęłaś nie na ten widok. Odpiął guzik od twoich szortów i delikatnie zsunął je, odkrywając twoja skąpą bieliznę. Była cała mokra. Jjong sprawne ściągnął twoje stringi zębami, a jego język znalazł się na twojej łechtaczce. Wygięłaś się z przyjemności. Jęczałaś głośno. W końcu ściągnął swoje bokserki i wszedł w Ciebie wprawnym ruchem. Poruszał się coraz szybciej, a twoje mruczenie zamieniło się w jęki rozkoszy. Złapał Cię w talii i podniósł do góry. Siedziałaś na jego męskości i ujeżdżałaś go. Jonghyun zaczął bardzo namiętny pocałunek. Zaczął ssać twój język, a ty wbijałaś paznokcie w jego bark. Lekko przygryzaliście sobie wargi, co sprawiało wam jeszcze więcej przyjemności. Robiliście krótkie przerwy na zaczerpnięcie oddechu. Po kilku głębszych ruchach, doszliście w tym samym czasie. Jego ciepła sperma wypełniła twoje wnętrze, a twoja pochwa zaciskała się na jego męskości. Dyszeliście sobie nad uszami, jakbyście przebiegli ze sto kilometrów. Jjong wyszedł z Ciebie. Położył delikatnie na łóżku, przytulił i przykrył was kołdrą.
-Musimy to jeszcze powtórzyć - wyszeptał.
Nie mogłaś wydusić z siebie ani słowa. Pokręciłaś tylko głową i przytuliłaś się do jego klatki piersiowej.

No więc tak... Ten FF pierwotnie był scenariuszem, ale go zmieniłam xD Pisałam go dosyć dawno. To był jeden z moich pierwszych scenariuszy xD Mam nadzieję, że się podobało ^^