niedziela, 21 lipca 2013

Agenci Miłości (Zico - Block B)


Pracowałaś jako agentka w NIS - National Intelligence Service. Nikt by nigdy nie podejrzewał takiej niewinnej i młodej dziewczyny, o szpiegowanie dla głównej służby specjalnej w Korei Południowej. Dlatego nadawałaś się idealnie. Zajmowałaś się również "brudnymi sprawami". Niedawno straciłaś swojego partnera. Twój szef - MaRoo* - musiał znaleźć Ci nowego wspólnika. Nikt w agencji nie chciał być twoim partnerem, ponieważ byłaś typem człowieka ze złym usposobieniem . Wszyscy bali się Ciebie. Jedynie Twój były partner - Jongmin dogadywał się z Tobą. Bardzo go lubiłaś. Po tym jak został postrzelony przez agentów kontr-wywiadu byłaś jeszcze bardziej wredna. Pracowałaś sama  przez dwa tygodnie. Pewnego dnia - gdy miałaś wolne - zadzwonił do Ciebie szef i oznajmił, że znalazł dla Ciebie partnera oraz, że masz się za chwilę stawić w kwaterze głównej. Niechętnie ubrałaś się i udałaś na spotkanie. Po dotarciu na miejsce Pan MR przedstawił Ci twojego nowego wspólnika.
-Zico. - Chłopak podał Ci dłoń. Ty odtrąciłaś ją i przeszyłaś go wzrokiem.
-06. - Odpowiedziałaś.
-06? To jest imię?
-Ty nie podałeś, to ja również nie mam zamiaru zdradzać swojego. - Spojrzałaś na niego chłodnym wzrokiem. Szef zlecił wam zadanie. Mieliście tylko śledzić pewnego człowieka. Niby łatwizna, ale byłaś wściekła, że musiałaś pracować w wolny dzień. Zrobiliście szybki przegląd magazynków i udaliście się do prawdopodobnego miejsca pobytu podejrzanego osobnika. Przebraliście się w normalne ciuchy żeby nie rzucać się w oczy. Śledziliście chłopaka ubranego całego na czarno. Na twarzy miał charakterystyczną bliznę w kształcie litery "X". Był on zamieszany w handel narkotykami. To była pierwsza misja Zico i nie wiedział co ma robić. Całą drogę pytał się jak się zachować, gdyby coś się stało. Wkurzało Cię to, że szef dał Ci takiego żółtodzioba na misję.
-Posłuchaj! Nie wiem po co w ogóle ze mną tu przyszedłeś. Równie dobrze sama mogłabym go złapać...
-Emm...
-Nie przerywaj mi, gdy do ciebie mówię! Mam dosyć już twoich pytań! Po prostu idź za mną i się nie odzywaj rozumiesz?! - Krzyczałaś.
-P-padnij! - Krzyknął chłopak. Nie wiedziałaś, o co mu chodzi. Chciałaś się odwrócić, jednak nie zdążyłaś. Zico rzucił się na ziemię, ciągnąc Cię za rękę. Usłyszałaś strzał. Mężczyzna którego śledziliście zorientował się, że idziecie za nim, więc wystrzelił i uciekł. Twój partner leżał na tobie. Prawie stykaliście się ustami. Chłopak patrzał w twoje oczy z przerażeniem.
-Złaź ze mnie. - Warknęłaś. Chłopak wstał jak poparzony i pomógł Ci wstać. Zaczęłaś się rozglądać, ale nigdzie nie widziałaś podejrzanego. Zaczęłaś kląć pod nosem. Spojrzałaś na Zico. Twoje spojrzenie działało na niego jak porażenie prądem. Wiedział, że ma u Ciebie przechlapane.
-P-przepraszam, ja na prawdę nie chciałem żeby on uciekł.
-Weź się już zamknij. - Rzuciłaś. Złapałaś za komórkę i wybrałaś numer do MaRoo.
-Tutaj 06. Zgubiliśmy podejrzanego. Ale to nie moja wina tylko tego łamagi, Zico. Nie mogliście przydzielić mi kogoś lepszego? Równie dobrze mogłam iść sama. Okej. Już wracamy. - Rozłączyłaś się. Ruszyliście w stronę biura. Nagle chłopak złapał Cię za ramię.
-Hej, to przypadkiem nie jest ten mężczyzna? - Spytał wskazując na chłopaka w płaszczu. Przebrał się, lecz poznałaś go po bliźnie. Złapałaś za pistolet ze strzałkami ze środkiem usypiającym. Wycelowałaś i strzeliłaś. Mężczyzna dostał w rękę. Zanim się zorientował stracił przytomność i upadł na ziemię. Poinformowałaś agencję, że złapaliście podejrzanego.
-Upiekło Ci się. - Powiedziałaś do Zico. Chłopak uśmiechnął się.
-Niema się z czego cieszyć. - Powiedziałaś. Po chwili przyjechał samochód z wywiadu i zabrali was do "bazy". Powoli zaczęłaś się dogadywać z nowym partnerem, chodź na początku myślałaś, że nic z tego nie będzie. Jego prawdziwe imię brzmiało Woo Ji Ho. Zbliżyliście się do siebie. I to bardzo. Zakochaliście się w sobie. Pewnego dnia udaliście się do niego do domu i zrobiliście to. Kochaliście się całą noc. To był twój pierwszy raz. Rano obudziłaś się sama w łóżku. Udałaś się do kuchni i zastałaś tam Zico robiącego śniadanie.
-Dzień dobry kochanie. - Powiedziałaś po czym przytuliłaś się do pleców chłopaka.
-Dzień dobry. - Odwrócił się i posadził Cię na blacie. Złożył namiętny pocałunek na twoich ustach. Odwzajemniłaś go.
-Kochanie, jajecznica Ci się pali. - Powiedziałaś przerywając pocałunek. Chłopak natychmiast podszedł do patelni i zdjął ją z ognia. Zaśmiałaś się. Nagle telefon Zico zaczął dzwonić.
-To szef. - Powiedział patrząc na wyświetlacz.
-Daj na głośnomówiący.
-Yoboseyo?
-Zico? Mam dla ciebie niezbyt dobre wieści.
-Co się stało?
-Nasz analityk zrobił testy DNA twoje i ____.
-I co w związku z tym?
-Wyszło, że jesteście rodzeństwem. - Nie mogłaś uwierzyć w to co właśnie usłyszałaś! Ty i Zico rodziną?! To by oznaczało, że jesteście w kazirodczym związku. Nie mogłaś sobie tego ułożyć. Chłopak również był w szoku.
-Jesteście?
-Później się odezwiemy. - Rzekł Zico po czym odłożył telefon.
-T-to Niemożliwe! My rodzeństwem?! To na pewno jakaś pomyłka.
-Ja też w to nie mogę uwierzyć.
-Kocham cię. To nie może być prawda.
-Ja też cię kocham. Najmocniej na świecie. - Podszedł do Ciebie w wtulił się w twoje piersi. - To na pewno pomyłka. - Przytuliłaś go. Postanowiliście, że pojedziecie do laboratorium i sprawdzicie badania. Udaliście się do profesora YungJoo* który zrobił testy.
-Witajcie. Tak myślałem, że przyjedziecie. Tutaj macie wyniki próby. - Wręczył wam dokumenty. Zaczęliście studiować dokładnie wszystko co się tam znajdowało. To, że  jesteście rodzeństwem było pewne na 56%. Odczuliście trochę ulgę ponieważ było to tylko trochę więcej niż połowa. Postanowiliście na razie nic z tym nie robić. Zachowywaliście się tak jakby nic się nie stało. Dostaliście następne zlecenie. Mieliście iść na imprezę organizowaną dla hazardzistów i złapać pewnego człowieka. Musieliście być naprawdę ostrożni. Dojechaliście pod budynek i weszliście do pomieszczenia. W powietrzu unosił się zapach dymu, alkoholu i spalonych kabli. Nie dało się oddychać. Usiedliście przy stoliku i zamówiliście po drinku. Śledziliście wzrokiem waszą ofiarę. Usłyszałaś ciche "Mamy tu nieproszonych gości". Zaczęłaś się rozglądać i dostrzegłaś mężczyznę celującego bronią w waszą stronę. Krzyknęłaś "Padnij!". W lokalu zapanował chaos. Wszyscy zaczęli strzelać do siebie nawzajem. Waszym celem był mężczyzna w czarnym kapeluszu. Schowaliście się za ladą i szukaliście wzrokiem czarnego nakrycia głowy. Znalazłaś. Strzeliłaś i trafiłaś go prosto w skroń. Misja wykonana, trzeba jeszcze stąd wyjść. Nie było to łatwe. Musieliście wszystkich uspokoić. Większość, która była w barze już nie żyła lub uciekła z kasą. Zmieniłaś broń na pistolet ze strzałkami usypiającymi. Zaczęłaś strzelać do każdej osoby która stała. Zico czasami się Ciebie bał. Gdy wszyscy już leżeli, wstaliście i chcieliście wyjść z pomieszczenia. Jeden z mężczyzn leżących na ziemi jeszcze żył. Wziął broń do ręki i wycelował w Ciebie. Strzelił. Poczułaś przeszywający ból w brzuchu. Spojrzałaś na dół. Z rany ciekła krew. Upadłaś na ziemię, a Zico podbiegł do Ciebie.
-____! Tylko nie umieraj! Nie rób mi tego! Zaraz zadzwonię po karetkę!
-Pabo! To nic nie da.
-Nie mów tak! - Zico zaczął ronić łzy.
-Nie bądź babą i nie płacz.
-Kocham cię! Nie możesz mnie zostawić.
-Spokojnie. Znajdziesz sobie inną. Założysz rodzinę.
-Nie! - Chłopak złapał Cię mocno za rękę i ścisnął ją.
-Będzie dobrze.
-Właśnie, że nie! To moja wina! Byłem mało uważny.
-To nie jest niczyja wina. Poza tym, jesteś zbyt dobrym człowiekiem, nie zasługujesz na kogoś takiego jak ja.
-Nie mów tak! - Zaśmiałaś się. Kaszlnęłaś krwią która wylądowała na twarzy Zico.
- Obiecaj mi, że... Ułożysz sobie życie... Musisz być dzielny. - Chłopak zaczął płakać jeszcze bardziej.
-Żegnaj Zico... - Po tych słowach twoja głowa opadła. Usłyszałaś jeszcze tylko głośny krzyk chłopaka.
-K-kocham cię i nigdy nie zostawię cię samą. - Rzekł Zico po czym splótł wasze dłonie razem.
Agenci w NIS niepokoili się waszą długą nieobecnością. Wysłali kilku ludzi aby sprawdzili co się dzieje. To co znaleźli zatkało ich.
Wielkie pobojowisko...
Dwa ciała...
Szpiedzy National Intelligence Service...
Kobieta i mężczyzna...
Dłonie splecione ze sobą...
Miłość do grobowej deski...

3 komentarze:

  1. To takie urocze i.. smutne T^T nie mogę czytać angstów, bo zawsze się rozklejam.. Świetna notka, jak zawsze xd Wiśnia

    OdpowiedzUsuń
  2. Płakałam się ... Świetnie piszesz !!!!! Kocham twoje opowiadanka !!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja, płacze, teraz,...... serio

    OdpowiedzUsuń